Nie jestem i nigdy nie byłem wielkim fanem Brutal Death. Jakieś pojedyncze rzeczy (na przykład „Masticate to Dominate” Gorgasm) zatrzymały mnie na dłużej. Czy odbiera mi to możliwość zrecenzowania Mastectomy? W żadnym wypadku. Nie ma tu – wszak to Brutal – wielkiej wirtuozerii i płaszczyzn, których nie obejmę słowem, bez dogłębnej wiedzy na temat gatunku.
„Ku zagładzie” to EP-ka z ubiegłego roku. Całość to 27 minut i sekund trzy. Muzycznie jak? – zapytacie. Przecież napisałem Brutal Death. No weź, coś więcej. No dobra. Więc to budżetowy Brutal Death. Projekt jest jednoosobowy. Co jest dużą wadą materiału, ale o tym później. Produkcja brzmi bardzo domowo. Odpowiedzialny za nią jest twór Go Mental Media. I tak z ciekawości sprawdziłem sobie kawałek z innej strony muzycznej karuzeli i tam brzmienie jest bardziej profesjonalne. Nie wiem może Filip – odpowiedzialny za GMM nie miał wcześniej do czynienia z Brutal Death.
Ale do brzegu. Zamiast ludzkiego mięsa mamy tutaj bardziej kurczaka w brzmieniu. A to kładzie cały impakt tego materiału. W zasadzie jedynymi plusami są covery: Mortician i Putrid Pile. Poza nimi mamy taki tam drugoligowy (środek tabeli) Brutal Death. Ale to nie jest problemem. Wspomniałem, że wadą tego krążka jest odpowiedzialność za niego wyłącznie jednej osoby.
Czas na przypierdalanie się. Z ręką na jelicie – nie słyszałem wcześniejszych materiałów. Opieram się na recenzjach Oracle, który miał tę sposobność. Zauważył on, że przejście w lirykach na polski nie jest do końca dobrym pomysłem.
Rozwinę to nieco. Teksty to jest kurwa dramat. I nie chodzi mi o dość jasne prezentowane tutaj poglądy. Wyjebane w to. Ale, hmm… Albo sami przeczytajcie.
„Wyznawcy Mandeli, myślą, że był dobrym wujem A on powiesiłby was wszystkich do góry zwiędłym chujem”.
Albo:
„Raz, dwa, trzy- patogen wciągniesz Ty
Cztery, pięć- sąsiada zegnie w pień
Sześć – swej rodzinie powiedz „cześć”
Osiem, dziewięć – nikt nie wie co jest grane
Dziesięć – już wszyscy mają nasrane””
Albo: „I wszyscy mają po równo
Czy wiesz, co to za gówno
Słyszałem te brednie sto tysięcy razy
Od narkolewicy z piwnicy mamy”.
Chyba rozumiecie mój punkt. Czuję się jakbym czytał teksty (i nawet ciężko mi to podpiąć pod licentia poetica) maks dwudziestolatka. Tyle, że według informacji, odpowiedzialny jest za nie prawie czterdziestoletni typ. Dorosły, kurwa, facet. Zastawiam się, czy w tym projekcie nie zachodzi koncept sporej dozy braku samokrytyki. Taki trochę B. Źrebca „jestem dojebanym Grimlordem”. Wiecie o co chodzi. Mam nadzieję.I nie ma kto mu wprost przekazać, że może lepiej komuś oddać pisanie tekstów? Więc robię to ja.
Tytułem podsumowania. Nie jest to chujowy krążek. Jest to za to materiał, który nie zawojuje Polski. Może poza Poznaniem z którego pochodzi odpowiedzialny za niego Adam. Zagłady świata z tego nie będzie.
Ocena: 5/10
Tracklist:
01.Obłąkany rzeźnik
02.Narkolewica
03.Patologiczny krzewiciel prawdy
04.Regulator przyrostu ludności
05.Przymusowa zmiana płci
06.By My Victim [Mortician cover]
07.Rush-Hour Killing Spree [Putrid Pile cover]