Skip to main content

Wydawca: Ván Records

Każdy ma taką mało popularną grupę, którą osobiście bardzo sobie ceni i można by rzec wręcz, że jest jej chuliganem. W moim przypadku takim zespołem jest między innymi niderlandzki Heretic, który wkrótce wypuści swój kolejny album.

A jako, że to już chyba czwarta recenzja mojego pióra, opiewająca muzykę tych czterech black’n’rollowych obwiesi to muszę Wam powiedzieć jedno – niczego nowego się raczej z niej nie dowiecie. „Filthy Hymns for Sleazy Demons” to krążek dokładnie taki jak poprzednie. Dla kogoś kto nie lubi tego zespołu czy tej muzyki generalnie, to prawdopodobnie wada. Dla mnie przeciwnie – olbrzymia zaleta. W natłoku różnych dziwnych wynalazków, kiedy to muszę się głowić jak opisać ten czy tamten dźwięk / utwór / riff / patent, muzyka Heretic jest jak jędrny biust, w który mogę się po prostu wtulić i zrelaksować.

Jeśli kogoś ubodło to zdanie – z góry przepraszam, ale próbuję wpisać się w konwencję tego zespołu, a uwierzcie mi, „wtulenie się w biust” to chyba najlżejsze i najbardziej niewinne określenie, jakiego można użyć w odniesieniu do zespołu z tytułami takimi jak „Demonizing Womanizer”, „Fuck Me Infernal” czy „Ritual Girl”. Tak, panowie lubują się w opowiastkach o szatańskich dziwkach, wampach, nałożnicach i generalnie na pewno nie są ulubieńcami słuchaczek o bardziej feministycznych poglądach. Choć wydaje mi się, że w odniesieniu do wcześniejszych albumów to na „Filthy Hymns for Sleazy Demons” i tak jest pod tym kątem bardziej umiarkowanie…

Skoro było o tekstach, to teraz coś o muzyce. Zmian nie wykryto. Heretic łupie sobie prosty, prymitywny można by rzec black punk’n’roll, gdzie przecinają się wpływy Hellhammer, Venom, Motorhead, The Exploited, Ramones, Misfits, Rose Tattoo, nawet kurwa Chucka Berry’ego gdzieś tu słyszałem i dark americanę. Czyli bez zmian. W chuj energetycznie, na pełnej kurwie. Może troszkę więcej brudu by mi się zdało w tej muzyce, ale poza tym – ja nie mam się do czego przypierdolić. To kolejny, doskonały album Heretic, na który musiałem czekać osiem lat. Kurwa, strasznie długo. Liczę na poprawę z ich strony.

Ocena: 9/10

Oracle
17531 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj