Skip to main content

Wydawca: Bestial Invasion Records

Debiut Hell Poison mnie nie porwał i w zasadzie od premiery i zrecenzowania to nie sięgnąłem po niego ani razu. Jak będzie z nową płytą, która ukazała się jakiś czas temu, podobnie jak ostatnio, dzięki Bestial Invasion Records?

Będzie lepiej, bo tak się składa, że „Breathing for the Filth” siadł mi bardziej. Nie jest to jakieś wybitnie różne granie od „Burn with Me’ – stojący za tym projektem Ramon nadal porusza się w stylu rozpropagowanym przez Midnight, a będący kompilacją punkowej prostoty, speed metalowego zacięcia i black/thrash metalowego brzmienia. Nowa płyta jednak ma zdecydowanie większe jaja. W przeciwieństwie do debiutu, od tych numerów bucha energia, testosteron i chęć zrobienia rozróby.

Zestaw inspiracji w przypadku zespołów tego sortu jest tak oczywisty, że nie będę ścierał klawiatury by wymienić doskonale znane nazwy. Myślę, że ważniejszą informacją dla Was będzie, czy warto sięgnąć po ten krążek – a odpowiedź wydaje mi się również oczywista, jednak chcę Was utwierdzić w tej decyzji. Jak najbardziej! Hell Poison nareszcie stanął na wysokości zadania i sprokurował płytę, która kopie po dupie tak jak powinna. A przecież w przypadku miksu wspomnianych przedtem gatunku to jest podstawa. Nikt nie wymaga tu oryginalności, ale kopania po dupie – oczywiście. Więc uspokoję Was, „Breathing for the Filth” jest krążkiem, który to robi. W niecałe pół godziny wyłapiecie tyle kopniaków, że nie usiądziecie na swoich czterech literach przez dłuższą chwilę. I tego mi brakowało w przypadku debiutu.

Miło więc słyszeć, że Hell Poison poprawiło się tak bardzo. Dla wszystkich maniaków miksu punka i metalu ten krążek to zakup obowiązkowy.

Ocena: 8/10

Tracklist:

1. Intro
2. Monday Lust (May 06th)
3. Bloody Tongue
4. Freddy is Back
5. When the Midnight Bell Rings
6. Hell’s Basement
7. Breathing for the Filth
8. Bite on Your Feet
9. Miles from Nowhere
10. Cursed Soul
Oracle
17415 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj