Wydawca: Defense Records / Mythrone Promotion
Z Krakowa pochodzi Gnida. I Gnidę już raz recenzowałem, ale o ile pamiętam, zachwycony nie byłem. Może przez to za ich trzeci album zabierałem się dość długo.
„R.A.K.” bowiem już jest dostępny od pół roku, jak nie dłużej. I mimo że to tylko dwadzieścia parę minut jakoś nie mogłem się przemóc, żeby sobie go odpalić. Jak już odpaliłem to odsłuchałem kilka razy i to by było na tyle. U Gnidy jest trochę lepiej niż przy moim ostatnim kontakcie z nimi, ale jak to mawia jedna moja psiapsia – nie ma tu czym boga chwalić. Ot, skoczny grind, ale niestety nie wywierający na mnie większego wrażenia. Są kapele grindowe, które potrafią mnie spacyfikować w pięć sekund, a Gnida tej umiejętności niestety nie posiada. Poza tym te numery w dalszym ciągu są jakby na siłę – raz kolesie kombinują mocno, jakby zapatrzyli się na te wszystkie ultratechniczne death/grindowe kapele, a kiedy indziej z kolei may proste łupu cupu. Zaledwie kilka razy zauważyłem u siebie jakieś oznaki zainteresowania, zdecydowaną większą część czasu zastanawiałem się ile nam jeszcze do końca zostało. Więc, niestety, mimo moich dobrych chęci, dalej nie za bardzo mamy o czym z tą Gnidą rozmawiać.
Ale może ktoś lubi słuchać muzyki dla samego słuchania – to wtedy „R.A.K.” może mu styknie. Dla mnie trochę nudno, trochę niezbyt interesująco.
Ocena: 5/10
Tracklist: