Skip to main content

Wydawca: Caligari Records

Gruz jest gruz i tego nie przeskoczysz. Pomimo, że coraz więcej osób zaczyna utyskiwać na natłok zespołów grających w tym temacie, pomyślcie sobie, że nie jest tak źle. Przecież wraz z czwartą falą COVID mogła nadejść druga fala włoskiego power metalu.

I wtedy dopiero mielibyśmy przejebane. A że coraz więcej zespołów gra tak jak twórcy „Mutated Chaos”, czyli kanadyjski Disembodiment – mi to pasuje. Szczególnie, że ich debiutancki materiał naprawdę ma ręce i nogi. Zmiażdżone toną gruzu, ale ma. O wiele bardziej wolę taki metal śmierci niż masturbacyjne harce. Choć początek, czyli „Caesless Discharge” kojarzy mi się z Mortician, potem lecimy już w odrobinę inne klimaty – głównie szkoły fińskiej i ich epigonów jak Tomb Mold czy im podobnych. Numery utrzymane są w raczej wolniejszych tempach, rytmicznych i topornych ale mamy i przyspieszenia – jednak nadal dość rytmiczne i dość toporne, hehe. Robotę robi też dobry wokal – od grobowych growli, po ociekające posoką skrzeki. Jak na piętnaście minut muzyki, to Disembodiment potrafi przykuć moją uwagę. Do tego numery są ktrótkie, acz treściwe. To dobry materiał, więc z przyjemnością odtwarzam go sobie raz za razem. I liczę, że Wam również przypadnie do gustu.

Więc słuchajcie i skończcie pierdolić o modzie na gruzowaty death metal. Dzięki takim wydawnictwom metal śmierci wciąż bowiem jest taki, jaki powinien być – odstręczający i nie dla każdego.

Ocena: 7/10

Tracklist:

1. Intro
2. Ceaseless Discharge
3. Transcendent Upheaval of Unholy Graves
4. Mephitic Gunk of Putrified Limbs
5. Sickening Abominations Terrorizing at Night
6. Below the Mind of Morbidity
Oracle
17386 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj