Skip to main content

Na pełniaka Dakhmy trafiłem przypadkiem. Pamiętam, że wcześniej w Godz ov War przewijała się ich EPka, jednak jakoś wtedy mnie to nie zainteresowało. A był to błąd, który jednak nadrobiłem po wielokroć, bo ich tegoroczny „Hamkar Atonement” to wyziew okrutny i srogo plugawiący ziemię. TĘ ZIEMIĘ. Nie wahając się ani chwili, wziąłem na spytki tych szwajcarskich bluźnierców, by otrzymać szereg obszernych odpowiedzi na temat Zoroastrianizmu, inspiracji muzycznych i tego, że algorytm Cukra ssie. Do tego wszystko było skreślone tak wysublimowaną angielszczyzną, że aż chciało się tłumaczyć. ENJOY!

B: Cześć, na wstępie chciałbym pogratulować wydania tegorocznego pełniaka. „Hamkar Atonement” to cios totalny i muszę przyznać, że nie widziałem jeszcze żadnych negatywnych recenzji. Spodziewaliście się takiego dobrego przyjęcia?

K: Witam, dzięki za miłe słowa na temat „Hamkar Atonement”. Mówiąc szczerze, nie liczyliśmy na jakiekolwiek recenzje czy opinie. Pewnie, miło jest widzieć, że ludzie rozumieją i lubią, to co robimy ale naszym celem nie jest kolekcjonowanie pozytywnych recek albo punktów ze stron czy zinów. Naszym celem zawsze było, jest i będzie tworzenie prawdziwej muzyki, takiej, która wypływa prosto nas, bez oglądania się na czynniki zewnętrzne.

B: Podług internetów, Hamkar oznacza pomocnika, co jest odniesieniem do Daev, istot stworzonych przez Akhomana (zwanego też Arymanem), ale co przykuło moją uwagę to drugi człon tytułu oznaczający „odkupienie”. Wyjaśniłbyś może choć trochę, jak można to rozumieć?

K: Cóż, słowo „atonement” oznacza w tym wypadku zmianę na lepsze, poprawianie siebie, jak również odnosi się do pewnych form zadośćuczynienia. W tym rozumieniu, tytuł albumu może mieć rozmaite znaczenia w zależności od tego, kto pokutuje albo kto zmienia swoje postępowanie na lepsze: hamkar sam w sobie, a może to właśnie słuchacz pokutujący vis-à-vis daevy? Nie zamierzam zdradzać nic więcej ponad to, jako że wolimy, by słuchacz wyrobił sobie własne zdanie odnośnie pełnego znaczenia tytułu płyty.

B: Dakhma, w zoroastrianistycznej terminologii, oznacza Wieżę Milczenia, budowlę wzniesioną, by wystawiać w niej zmarłych, by ich niepogrzebane ciała nie zbrukały ziemi. Skąd właściwie wziął się pomysł inkorporacji Zoroastrianizmu do Waszej muzyki?

K: Mam perskie korzenie dlatego też Zoroastrianizm fascynował mnie już od dziecka, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z tą religię podczas mojej podróży do Iranu. W kolejnych latach często bywałem w Yazd, gdzie moje zainteresowanie religią, jej rytuałami oraz zwyczajami urosło do takich rozmiarów, że zdecydowałem się samodzielnie eksplorować jej bogatą historię, teologiczne założenia oraz koncepcje w tak szczegółowo, jak się da, co ewentualnie przełożyło moją pogoń za tematem na muzykę, której wyrazem jest Dakhma.

B: Wspomniałeś w jednej ze swoich wypowiedzi, że koncept, który służył Ci za inspirację, jest diametralnie różny od tego, czym jest współczesny Zoroastrianizm. Na czym więc polegają różnice między Zoroastrianizmem wtedy, a obecnie?

K: Najbardziej oczywistą to, że Zoroastrianizm jest obecnie religią niemal niespotykaną, mimo iż jest najstarszą religią monoteistyczną na świecie. Pomimo, że był oficjalną religią w Persji (dzisiejszy Iran), to rozwój Islamu na Bliskim Wschodzie, w szczególności w Iranie, niemal całkowicie zlikwidował jej dominację pozostawiając w efekcie kilka małych wspólnot w kraju, jak również zaowocował migracją dużej grupy wyznawców do Indii, gdzie pozostają do dziś. Odnośnie koncepcji eksplorowanej na „Hamkar Atonement”, odnosiłem się głównie do Zurvanizmu, wymarłej (a kiedy istniejącej to uważanej za herezję) gałęzi Zoroastrianizmu, której korzenie, nawet dziś, są niejasne dla uczonych. Tym, co odróżniało Zurvanizm od Zoroastrianizmu, było nauczanie, iż istnieją dwa bliźniacze, przeciwstawne byty, Ahura Mazda (Ormazd) oraz Angra Mainyu (Akhoman albo Aryman) zrodzone z Zurvana (beznamiętnego boga nieskończonego czasu i przestrzeni).

B: W porównaniu do Waszych wcześniejszych wyziewów „Hamkar Atonement” wydaje się być nieco mniej bestialski, przy czym dużo więcej w nim elementów rytualnych, co w mojej ocenie, wywiera potężniejszy efekt końcowy na odbiorcy płyty. Ma się wrażenie, że świadomość wznosi się (lub schodzi) na zupełnie inny poziom. Był to celowy zabieg? I czy następny album Dakhmy również będzie zaopatrzony w te elementy?

K: Nasza muzyka powinna być rozpatrywana jako pełne doświadczenie, co oznacza, że każdy aspekt naszej pracy uzupełnia się nawzajem – teksty, oprawa wizualna, muzyka. No, przynajmniej taką mamy wizję i wierzymy, że tak powinna być odbierana. Wszystkie utwory są właśnie takie, jakie powinny być, czyli każda składowa w nich jest niezbędna, by spełniały one swoją „rolę” względem całego albumu. Nie powiem jednak, by to wszystko było celowym działaniem, jako że świadomie. Na bieżąco zdecydowaliśmy się rozszerzać paletę dźwięków. Wprowadzenie tych wszystkich folkowych i rytualnych elementów przyszło praktycznie samo w czasie komponowania. Progres ten będzie definitywnie kontynuowany na naszych kolejnych płytach.

B: A jak przebiegał proces tworzenia płyty? Gładko, czy raczej w bólach, by zespolić wszystkie te składowe razem? Zauważyłem też, że część materiału gotowa była już wcześniej, gdyż na Waszym tegorocznym splicie z Hammergoat zawarty jest ostatni kawałek z „Hamkar Atonement”, „…Of Great Prophets”.

K: Sam proces nagrywania był bezproblemowy. Kompozycje zostały starannie przygotowane już wcześniej i nie spieszyliśmy się z ich osłuchiwaniem oraz dopieszczaniem, by mieć pewność, że będziemy w pełni usatysfakcjonowani ze wszystkich aranżacji, a także tego, jak solidny będzie ten album. Nie było trudno nagrać każdą ze składowych, jako że mieliśmy jasną wizję tego, co chcemy osiągnąć i mieliśmy dość łatwy technicznie start. Znacznie więcej czasu pochłonęły mixy oraz próby osiągnięcia idealnego brzmienia dla naszych nagrań. Niezbędne tu są spore umiejętności, jak sądzę, by osiągnąć dźwięk, na jakim nam zależy dlatego też chciałem (albo raczej musiałem) zrobić to samodzielnie.

Istotnie, nagraliśmy alternatywną wersję „…Of Great Prophets” na splita z Hammergoat zanim zaczęliśmy nagrywanie na „Hamkar…”. Różnice są przede wszystkim w aranżacjach, jak również w dźwięku, co daje interesujący kontrast.

https://www.youtube.com/watch?v=M5F2O0Ze0Nw

B: Interesującym jest, jak Dakhma ewoluowała przez te wszystkie lata. Najpierw był Lykhaeon, następnie stworzyłeś Dakhmę gdzie, jak wspomniałeś w jednym z wywiadów, miałeś być jedynym członkiem. Następnie H.A.T.T. dołączył za perkusją i wszystko ruszyło z kopyta wprost do występów na żywo oraz pełniaka. Kerberos, czy tworząc Dakhmę wyobrażałeś sobie, że wszystko potoczy się w takim kierunku, w jakim jest obecnie?

K: Początkowo nie uważałem Dakhmy za twór mogący dawać popisy na żywo, jako, że nie był to aspekt, który mnie interesował. Nawet, gdy H.A.T.T. dołączył, nie było to (i nadal uważamy, że nie jest) naszym celem. Jednakże ogrywając materiał na „Hamkar Atonement” zdaliśmy sobie sprawę, że te utwory mogłyby brzmieć interesująco na żywo, o ile zostaną wykonane prawidłowo z odpowiednią dozą pasji i poświęcenia, dlatego też zdecydowaliśmy się zmontować ekipę do grania koncertów, by zobaczyć, jak to wyjdzie w praniu. Zorientowałem się wtedy, że nasze kawałki, emanują pewną specyficzną, wyjątkową energią, i tak podjęliśmy ostateczną decyzję, by zacząć wykonywać rytuały przed gawiedzią. Podkreślam znowu jednak, że naszym nadrzędnym celem nie są koncerty. Skupiamy się na tworzeniu i wzmacnianiu przekazu Zoroastrianistycznej Muzyki Śmierci. Dopiero, gdy wyda nam się to stosowne, jak również zostaną spełnione określone przesłanki, podejmujemy decyzję o występach.

B: Nie można zapomnieć też o zacnej okładce. Przedstawia ona jedną z Daev, czyż nie? Czyj był to pomysł? No i wspomnieć muszę o problemach, jakie robi fejs z jej powodu (3 dni bana, kurwa mać!), a które Was również dotknęły bo algorytm uznał to za porno (bo cycki),co jest idiotyczne.

B: Okładka została stworzona przeze mnie i Menetekela. Wspomnieć tu muszę, że Menetekel jest stałym współpracownikiem odpowiedzialnym za wizualne aspekty i nieustannie w dokonały sposób realizuje nasze wizje. Istotnie, mieliśmy nieco problemów z Facebook’iem z powodów okładki, ponieważ jego algorytm automatycznie blokował wszelkie zdjęcia biustów niezależnie od kontaktu czy znaczenia artystycznego. Uważam to za absurd i po naszych wyjaśnieniach udało nam się uzyskać efekt, by nie blokowano nam wszelkich ilustracji naszej płyty, aczkolwiek wciąż docierają do nas głosy, że ktoś ma problemy z powodu okładki naszej płyty. Odnosząc się zaś do tego, co przedstawia to interpretację pozostawiam słuchaczowi.

B: Przeglądając fotki oraz filmiki z Waszych koncertów zauważyłem, że ubrani jesteście w rytualne szaty. To chyba sprawia, że nie jest to tylko występ ale pełnowartościowy rytuał ku chwale Akhomana?

K: Istotnie, nosimy tradycyjne ubrania podczas odprawiania rytuałów na żywo i będziemy tak czynić również w przyszłości. To aspekt wizualny naszej muzyki, który jest niezbędny do naszego działania i będzie on w przyszłości jeszcze bardziej poszerzany. Naszym celem jest tworzenie i wykonywanie Zoroastrianistycznej Muzyki Śmierci dlatego też jesteśmy przekonani, że szaty te są nie tylko właściwe, ale i niezbędne, by nasza praca osiągnęła pełnię swojego potencjału.

B: Interesującym jest fakt, że teksty utworów na Waszym długograju nie są jedynie jednoosobową narracją ale przybierają formę dialogu. Myślę, że to całkiem dobry pomysł, który czyni je bardziej interesującymi. Był to celowy zabieg, by bardziej wciągnąć słuchacza w atmosferę płyty?

K: W rzeczy samej, niektóre z tekstów są napisane i wykonywane w formie dialogu, co było naturalną konsekwencją koncepcji eksplorowanej na albumie oraz utworów, w których ma to miejsce. Zdecydowanie powoduje to wciągnięcie słuchacza głębiej w muzykę ale przyznam, że nie było to celowe. Raczej przyszło samo z siebie, jako efekt narracji na płycie.

B: Kerberos, a co z Lykhaeon? Po latach ciszy sprezentowałeś światu EPkę, która jest całkiem niezła ale to zdecydowanie za mało. Wygląda to jak przystawka przed daniem głównym. Możemy oczekiwać czegoś większego niebawem?

K: Owszem, EPka jest jedynie wstępem, który prowadzić będzie do naszego następnego pełnoprawnego albumu. Kawałki są już skomponowane, jak również skończyłem niedawno pisać teksty aczkolwiek nie zdradzę na razie większych szczegółów. Nagrywanie płyty rozpoczniemy w przeciągu kilku tygodni zaś płytka zostanie wydana na początku przyszłego roku, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem.

B: Nie mogłem również nie zauważyć, iż stosownie do notki w internetach, jesteście związani z Helvetic Underground Committee, w skład którego także wchodzą Lykhaeon, Ungfell and Death.Void.Terror. Interesującym jest, że takie zgrupowania z reguły zrzeszają kapele mające z reguły zbliżony do siebie styl grania, u Was zaś każdy z zespołów prezentuje odmienną stylistykę. Jaki był więc cel stworzenia HUC? By wesprzeć po prostu szwajcarskie podziemie (albo tylko te w Zurychu)?

K: Helvetic Underground Committee jest grupą muzycznych bytów mającą swoją siedzibę w Zürichu, w Szwajcarii i jej celem jest nieustające szerzenie sonicznej zagłady. Wszystkie zrzeszone zespoły są całkowicie od siebie różne i sądzimy, że to jest czynnik, który czyni H.U.C. szczególnym. Oczywiście współpracujemy ze sobą w różnych aspektach naszych działań, czy to nagrywanie, mixy, szata graficzna płyt, czy jakikolwiek inny element naszych działań. Niezależnie jednak od tego każdy projekt mówi sam za siebie.

B: I na koniec, jakie są plany na przyszłość? Pewnie dalsze koncerty (może coś w Polsce?) ale kiedy przede wszystkim można oczekiwać czegoś nowego od Dakhmy?

K: Mamy już zaplanowany kolejny rytuał na początek przyszłego roku a potem się zobaczy. Z Polski żadne propozycje nie napłynęły ale jesteśmy otwarci na propozycje. Obecnie ogrywamy materiał jaki się znajdzie za jakiś czas na EPce.

B: I ostatnie słowo należy do Ciebie!

K: Dzięki za zainteresowanie oraz za pytania.

Bart
675 tekstów

Przemądrzały, gruby chuj. Miłośnik żarcia, alkoholu i gór, któremu wydaje się, że umie pisać.