Wydawca: Memento Mori
Zealotry to bardzo dobra kapela, powiem Wam o tym już na wstępie, żebyście nie musieli obgryzać paznokci ze zniecierpliwienia czekając na końcowy werdykt. Dziś mam dobry humor, więc oszczędzę Wam tego.
Amerykanie na debiutanckim krążku „The Charnel Expanse” zajęli się morderczym death metalem, gdzie najsilniej uwypuklone są inspiracje dwiema kapelami. Dwiema genialnymi kapelami. Obiema na „I”. Już jasne, co? Immolation (w przeważającej mierze) i Incantation zapewne trzymały Zealotry do chrztu (w siarce oczywiście). Kurwa, jak oni wspaniale mielą – do tego mielą w stylu mojej ulubionej płyty Immolation, „Unholy Cult” – mroczne, powolne i ciężkie kompozycje przetaczają się przeze mnie raz za razem, przy każdym odpaleniu „The Charnel Expanse”. Nie nastawiajcie się tutaj na wielkie szybkości, wszystko dostojnie i powoli sunie do przodu, zostawiając za plecami tumany kurzu i obiekty sakralne obrócone w gruz i zgliszcza. Pewnie jeśli komuś nie pasują wymienione przeze mnie inspiracje Zealotry, to i samo Zealotry mu nie podejdzie – z drugiej strony nie wiem, czy znam osobą, która jara się death metalem i nie lubi ekip Dolana czy McEnteego. Dużo się tutaj dzieje, ten krążek można wchłaniać – bardzo buja, ale poza tym naprawdę znajdziecie tutaj wiele ukrytych smaczków. Gitary na tym krążku są fantastyczne, wokal taki jak uwielbiam (no ale bliźniaczo podobny, do jednego typa z Yonkers, hehe), perkusja łamie żebra… Ja czułem, że będzie dobrze już patrząc na to, kto wydał „The Charnel Expanse” – Memento Mori ma naprawdę nosa do świetnych death metalowych zespołów, wyciąganych z najgłębszych otchłani podziemia.
Ja jestem naprawdę pod olbrzymim wrażeniem, bo nawet abstrahując od silnych wpływów – nie jest łatwo zapewne napisać taką muzykę. Musicie to sprawdzić.
Ocena: 9/10
Tracklist:
