Wydawca: Old Temple
Mają rozmach skurwysyny! Nie codziennie wypuszcza się prawie dwugodzinny album I do tego jeszcze na dwóch płytach. Chłopaki z Whalesong najwidoczniej nie narzekają na brak nudy i nagrywają utwór po utworze.
Trzeci pełniak zatytułowany “Radiance of a Thousand Suns” to strasznie przebrzydłe i pojebane bydle, które prawdopodobnie wielu odrzuci, ale I zbierze nową rzeszę fanów. Główny trzon stanowi tutaj niby połączenie industiralnego metalu z drone, ale chuja tam. Na obu krążkach jest poupychane tyle dobroci, że aż to wszystko pęka w szwach. Chcielibyście wstawki odgrywane na cymbałach młotkowych? (wiecie, co to jest?) Proszę bardzo! Saksofon? Też się znajdzie! Akordeon? No raczej! Jeżące na karku ambientowe wstawki? Obecne! Dzięki połączeniu tych wszystkich rzeczy powstał on: przepełniony narkotycznymi wizjami rytuał, który nie bierze jeńców. A nawet nie wyjawiłem Wam jeszcze połowy rzeczy, które zostały zawarte na tych krążkach. Z nieukrywaną satysfakcją popadając w coraz głębsze czeluście transu, Wasze zwoje mózgowe będą się prostować. Pogadajmy teraz na temat długości krążka. Może być ona odrzucająca a co niektórzy nie będą dysponować taką ilością czasu, ale zapewniam, że nie wynudzicie się ani minuty. Radzę więc wziąć wolne w robocie, bo przysiąść do tego na spokojnie I przesłuchać całość na raz hehe.
Podoba mi się, dokąd to wszystko zmierza. Ta cała dawka “popierdolu” dobrze zrobiła mi na serduszku. Fani eksperymentalnego grania będą wniebowzięci i prawdopodobnie jak ja będzie wracała do tego monstrum.
Ocena: 8/10
https://www.youtube.com/watch?v=VjMEzcw0OTE
Tracklsita:
Disc 1
2.Rebirth
3. Opening the Mouth to Hell
4. Flesh
5.Bliss
6. A Wound in the Sky
7. Consumer
8. What Does It Mean to Survive?
Disc 2
1.Radiance of a Thousand Suns