Skip to main content

Wydawca: Devoted Art Propaganda

Opowiem Wam pewną historię. W 2014 roku ukazał się materiał zatytułowany „Kiedy deszcz zaczął padać na zawsze”. To Sars, który postanowił się przesiąść z pociągu Duszę Wypuścił na linię Wędrowcy ~ Tułacze ~ Zbiegi. Czy znał cel tej podróży? A może był jak beatnicy? Nieistotne. Ważne jest to, że materiał stał się sensacją. Ten, który wszystko widział – Chaosvault – skinął łaskawie dłonią i bierzcie to wszyscy. A potem ruszyła lawina.

Pełne materiały „Światu jest wszystko jedno” i „Marynistyka suchego lądu” zwariowały ludzi na swoim punkcie. Winylowe wersje tych albumów były nieosiągalne. Łatwiej i taniej było kupić Peste Noire i Black Magic SS. Ba, do wydania CD „Światu jest wszystko jedno” potrzeba było aż trzech wydawców. Taki to był ciężar. Sars przywrócił światu Post Punk. Zespoły pojawiały się jak wizje po Parkopanie.

Najwięksi Polscy Internetowi Znawcy Muzyki zaczęli chełpić się znajomością takich – w ich mniemaniu zapomnianych – post punkowych projektów z Finlandii jak Motelli Skronkle, Sielun Veljet czy Keuhkot. Dlaczego akurat z tego kraju? Bo to brzmi elitarnie. No i dlatego, że tak podpowiadał RYM. Państwo recenzenci w końcu uzbierali sobie do kieszonek aparat pojęciowy, którym mogli szafować przy opisywaniu muzyki WTZ. I że niby mądrym i osłuchanym być. I wszystko układało się im i innym dobrze.

Tylko, że wtedy zespół wypuścił „Berliner Wulkan” i wszystko jebło. Sars, Stawrogin i Dominik (liryka) zrobili sobie wycieczkę po elektronice w duchu lat osiemdziesiątych. Rozpoczęła się panika. Audiofile na forach dla Starych Audiofilów (taka elektroda.pl tylko więcej jebania po amatorach) wypisali płaczliwe posty z prośbami o ustawienia i szpej. Nie chcieli zostać na suchej ziemi zresztą barachła, mieniącego się słuchaczami muzyki. Szok, ludzkie tragedie, wahania cen sezamu i związany z tym kryzys polityczny w Mjanma. Działo się.

Wtedy Panowie – Sars i Stawrogin – będąc w słowackich górach (za wywiadem w KnockOut) postanowili wrócić do domu. Zakończyć tę przygodę, wyciszyć rumor wokół siebie, odciąć się od tak znaczącego wpływu na świat. Nagrali płytę, która jest wszystkim co było w WTZ do tej pory, ale jednocześnie nie. Materiał podsumowujący – nawet dla nich – niezrozumiałą fascynację świata ich twórczością. Zasadniczo poboczną do tego w czym grzebią na co dzień. Powiedzieli ostatnie słowa i zamknęli ten rozdział. Zostawili swoich fanów (chuligani zawsze wierni!) z pustką. Tak, opowiem Wam pewną historię, która nigdy się nie wydarzyła.

Trochę nie wiem dlaczego Wędrowcy Tułacze Zbiegi nie zdobyli większego rozgłosu. Mierzonego nieco wyższą liczbą niż powiedzmy środkowa część tabeli ekstraklasy polskiego metalu. A zasługiwali na to. A może to właśnie był ich szklany sufit?

Jedna sprawa jeszcze na koniec. Kojarzycie koncepcję momentu w fotografii od Bressona? W uproszczeniu trzeba wiedzieć, kiedy nacisnąć spust migawki w aparacie. By złapać tę chwilę, która opowie historię.

Wiecie, takie idealne zdjęcie. Często zastanawiało mnie, co jest w tym ważniejsze. To co czuje fotograf? Czy jakie emocje zostaną dostarczane widzom? I trzecia sprawa, czy oglądający może wyobrazić sobie jak wygląda ta chwila u robiącego zdjęcia. Stoję na stanowisku, że średnio. I – już dobijam do brzegu – tak jest trochę z lirykami na „Powrocie do domu”. Mam wrażenie, że cała trójka tułaczy doskonale się przy nich bawi, bo wie co, jak i w jakim momencie powstała (tu z kolei artykuł w „Dwutygodniku” i opowieść o tym, jak powstał tekst do „Jak spalić wieś”). A co z tym ma zrobić słuchacz? Jego problem. I w tym też tkwi siła tego materiału.

Światło zgaszone.

Ocena: 10/10

Ef
4589 tekstów

Cyniczny i złośliwy chuj. Od zawsze.

Skomentuj