Skip to main content

Wydawca: Season of Mist

Tak się śmiesznie składa, że pamiętam iż Severe Torture na wysokości swojej debiutanckiej płyty było zespołem całkiem popularnym. Mało tego – sam przewałkowałem „Feasting in Blood” wielokroć, gdyż zgrał mi je na CDR kumpel. A że te ćwierć wieku temu byłem mocno pod wpływem Cannibal Corpse to i z Holendrami się zakolegowaliśmy.

Latka mijają, Holendrzy nie są już Holendrami a Niderlandczykami (choć przy wydawaniu ich ostatniej jak dotąd płyty, czyli „Slaughtered” z 2010 roku obowiązywała jeszcze stara nazwa), a muzyka Severe Torture jak trafiała do mnie, tak trafia nadal. Niby nic szczególnego, ot brutalny death metal, miejscami mocno połamany. Ale jakże dobry. Osadzony w death metalu początku dwudziestego wieku, z wszystkimi plusami (pierdolnięcie, brzmienie, zmysł kompozycyjny) i minusami (wtórność) tej sytuacji. Severe Torture uderza z czystym death metalowym wyrzygiem, który po prostu nie może się nudzić, jeśli jest odpowiednio skomponowany, zaaranżowany i odegrany. Ręczę głową, że na „Torn from the Jaws of Death” taki właśnie jest. Pomimo upływu lat odniesienia do Cannibal Corpse są bardzo wyraźne. Ale nie tylko do nich – bo i do późniejszego Deicide czy Suffocation. Ameryka i tamtejsza scena death metalowa to bardzo wyraźny kompas dla twórczości Severe Torture.

Oczywiście możecie powiedzieć – i co z tego? Bo to jeden zespół czerpie stamtąd wzorce i wypada chujowo? No oczywiście, że takich kapel jest w chuj. Z każdego kraju na świecie. Ale Severe Torture udaje się coś więcej – oni mają feeling tych nagrań w małym palcu. Mieli go dwadzieścia kilka lat temu, gdy zaczynali. Mają i dziś. Wcale się nie zmniejszył. Odpalając „Torn from the Jaws of Death” po prostu nagle jesteście świadomi, że właśnie zabiera się Was na podróż po odrażającej muzycznie formie, mającej swoje korzenie w „Butchered at the Birth” czy „Effigy of the Forgotten”. Ten typ muzyki po prostu się czuje. Choć oczywiście nie powiem, że wszystko jest tu totalnie zajebiste, bo sa momenty jak w kawałku tytułowym, gdzie numer się Wam po prostu nie klei. Ale uwierzcie mi – w większości propozycja od Severe Torture jest warta zapoznania. Szczególnie, jeśli jakoś tam weszliście w ekstremalny metal tak jak ja, czyli na przełomie milleniów (bo tak się to pisze, nie?).

A więc – fajna ta nowa płyta Severe Torture. Jeśli podobały się Wam wcześniejsze, nie ma chuja, żebyście nie polubili się z tym albumem. Czuć tu radość z brutalności. O to przecież chodzi w tego typu muzyce, prawda?

Oracle
18480 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Starless Void > Mountain Ash Tapes
Starless Void „Mountain Ash Tapes”Recenzje

Starless Void „Mountain Ash Tapes”

OracleOracle18 listopada 2025
Darvaza „We Are Him”Recenzje

Darvaza „We Are Him”

OracleOracle17 listopada 2025
Syllogomania „Syllogomania”Recenzje

Syllogomania „Syllogomania”

OracleOracle15 listopada 2025

Skomentuj