Wydawca: Ancient Dead Productions
Oracle: No i mamy pierwsze 10/10 w tym roku z mojej strony. Powiedziałbym, że dziękuję i można się rozejść, ale nie można tego tak zostawić – słów pochwalnych o Terrestrial Hospice nigdy dość.
Choć przyznam się Wam, że debiut, choć spoko, to jakoś nie za specjalnie gościł w moim odtwarzaczu. Natomiast już od około miesiąca po domostwie moim rozchodzą się dźwięki „Caviary to the General” i rozchodzić będą się jeszcze długo. Bo o taki black metal nic nie robiłem, a zarazem takiego black metalu bardzo chcę słuchać. Duet Skyggen – Inferno na drugim albumie rozwija pomysły z jedynki, udoskonalając je i wynosząc na jeszcze wyższy poziom. Terrestrial Hospice to przykład tego jak w udany sposób podać tradycję, by brzmiała świeżo. Dziewięć numerów z tego albumu pluje jadem i nienawiścią w stylu starych dobrych lat dziewięćdziesiątych, nieskalanych jeszcze tak bardzo wpływami innych gatunków. Muzyka jest szybka i utrzymana w zimnym klimacie Skandynawii. Hołduje klasyce i najważniejszym płytom nurtu – Darkthrone i albumom numer dwa, trzy i cztery przede wszystkim, ale też Dodheimsgard z debiutu, w jakiś sposób też albumowi Thorns oraz Mysticum – tyle, że Terrestrial Hospice bierze od nich intensywność, zostawiając w spokoju inudstialne elementy. Choć też nie do końca, bo słuchając „Caviary to the General” cały czas wyczuwa się klimat dehumanizacji, jakoś tam spokrewniony właśnie z dwiema ostatnimi kapelami z tej listy. Równocześnie czuć, że jest to jednak płyta nagrana już w latach dwudziestych dwudziestego pierwszego wieku – i w tym chyba też tkwi jej siła. Terrestrial Hospice posiłkuje się świadomością, że aby stworzyć bardzo dobrą płytę, nie wystarczy tylko odnosić się do przeszłości, ale mieć świadomość tego, w którym miejscu aktualnie zespół się znajduje. Łącząc te dwie rzeczy stworzyli potwora zatytułowanego „Caviary to the General” – który osobiście mogę określić jedną z najlepszych płyt black metalowych z naszego kraju na przestrzeni ostatnich kilku lat. Terrestrial Hospice płynnie przechodzi od motorycznych, porywających szaleństwem riffów jak ten w „Extinction Delight” do klasycznej black metalowej nawałnicy jak na przykład „Verminous Spawn” (gdzie nota bene opętańcze krzyki na początku w chuj przypominają mi Silencer). I tak przelatuje cały album, a ja odruchowo naciskam repeat.
Bo na tym krążku nie ma ani jednego słabego momentu. Choćbym nie wiem jak szukał i na siłę próbował się przypierdalać do czegokolwiek. Po prostu nie ma. Wybitna płyta.
Bart: Pełna zgoda z Oraclem. Ja z kolei powiem, że debiut Terrestrial Hospice gościł w mym odtwarzaczu często, niczym komornik na koncie dłużnika, dlatego trochę miałem obawy, czy nowy album będzie równie dobry. Nie spodziewałem się jednak, że „Caviary To The General” ustawi poprzeczkę aż tak wysoko.
Choć single same z siebie nie spowodowały u mnie szybszego bicia serca, to sytuacja ta zmieniła się, gdy przesłuchałem całość, bo tak należy chłonąć to dzieło, a nie kurwa po kawałeczku, jak jakąś jebaną pizzę. Nie przez przypadek użyłem słowa „dzieło”. Duet Skyggen/Inferno pieczołowicie dopracował każdy element, przy czym nadal czuć tu prawdziwą nienawiść oraz moc, jakiej oczekujemy od black metalu. Chwalę też bardzo nienachalne użycie klawiszy, bo i te pojawiają się tu, i tam, np. w doskonałym „Extinction Delight”. Są one delikatne, a także doskonale podkreślające soniczną nienawiść zawartą w muzyce. Oracle się skupił w tym kawałku na riffach, bo są tam wykurwiste, ale to dobrze, ponieważ każdy znajdzie coś, co przykuje jego uwagę. Słuchając „Caviary To The General” ma się poczucie, gdzieś z tyłu głowy, że nadciąga jakiś kataklizm lub coś naprawdę złego, co nie zdarza się często. No choćby wspomniane w powyższych rozważaniach „Verminous Spawn” właśnie z Silencerowymi krzykami. Tragedia wespół z poczuciem beznadziei są niemal namacalne, co przenosi się także na następny „The Last Dance” z tym gitarowym motywem przewijającym się na początku utworu, który potem doskonale się rozwija coś iście niesamowitego.
Podzielę pogląd Oracle’a, że Terrestrial Hospice nagrało potwora. Ale jest to monstrum, które z przyjemnością zaprosicie do swoich odtwarzaczy i będziecie długo nurzać się w odmętach sonicznej nienawiści. Czapki z głów! Doskonały album bez jakichkolwiek wad.
Ocena: 10/10
