Wydawca: Profound Lore, Norma Evangelium Diaboli
Zazwyczaj do katalogu Profound Lore sięgam po death metal, bo z nim mi zwyczajnie po drodze, ale czasem warto grzebnąć raz jeszcze w tym, co przyniósł poprzedni rok. Można znaleźć niezłe perły (chmielowe i eksport). Dostałem od nich swój Portal, Artificial Brain, Bog Body i Mortiferum, więc mogę się wreszcie wyczołgać z tego deathmetalowego kurwidołka. I tym sposobem trafiłem na drugi album kanadyjskiego blackmetalowego Gevurah.
Wita nas dwuminutowe intro, które stanowi swoistą ciszę przed burzą, bo pozostałe pięć kawałków kopie zady przez kolejne 44 minuty trwania tego albumu. Gdzieś pomiędzy umieszczono też kolejne dwuminutowe interludium, bo nasz kanadyjski duet uznał najwyraźniej, że przyda nam się jeszcze jedna chwila spokoju na złapanie oddechu. Cała reszta natomiast to blackmetalowy huragan. Od razu uspokajam, dla rzygających dysonansami są tu dobre wieści: płyta nie jest zbudowana tylko na nich. Mamy tu ze dwie taczki naprawdę dobrych riffów i betoniarę dusznego klimatu. A potem po szklanie i na rusztowanie. Motywy na garach to równie doskonała robota, dzieje się tu dużo i szybko, a jedyne do czego mógłbym się lekko przyjebać to miejscami występujące czyste wokale. No jakoś mi nie podeszły i niby takie „rytualne zaśpiewy” chyba są nawet w „trendzie”, ale jak dla mnie, to ewentualnie można je wyjebać.
Największą wisienką w tej nalewce i zarazem punktem kulminacyjnym tego blaczurowego rozpierdolu jest ostatni kawałek, który sam w sobie stanowi jakieś 30% całego krążka. Zawsze takie jebane molochy budzą pewne obawy, czy to da radę i czy zwyczajnie „siądzie”, ale możecie luzować wora, wyszło wybornie. W ogóle nie czuć, że to taki kloc i całość mija szybciej niż by się mogło zdawać. Wychodzi na to, że jakiś tam zmysł kompozytorski się obija po tych dwóch nakrytych kapturami łepetynach.
Bez obawień można sobie wpisać „dwójeczkę” Gevurah jako pozycję na liście „rzeczy, które pewnie pominąłem w 2022, a warto po nie sięgnąć”. A kto nie pominął, ten może sam sobie przybić piątkę. Co ja wam tu zresztą będę pierdolił. Chłop się produkuje, a możecie po prostu sami posłuchać i sprawdzić czy taki kanadyjski musical wam przypasuje. Płyta mi mocno podeszła, a humor mam dziś dobry, więc ocena odpowiednio wysoka.
Ocena: 8/10
