Wydawca: Black Lion Records
(Echo). Wam też nic to nie mówi? No właśnie. A przyznam, żeja to promo wziąłem na chybił trafił, bo spodobał mi się opis, a że ostatnio markotny chodzę to pomyślałem, że będzie dla mnie jak znalazł.
Słowem wstępu tylko jeszcze powiem, że to (Echo) dociera do nas z Italii, do tego już ponad czwarty. Od listopada tych odsłuchów trochę już zaliczyłem – moim zdaniem wystarczająco, bym wziął się za bary z „Witnesses” i coś Wam o niej powiedział. Opis zawartości z promo wspominał coś o death/doom metalu w stylu melancholic. No rzeczywiście – zaczyna się nieźle, bo słychać nomen omen echa My Dying Bride. Numery są ponure i ciężkie, bije też z nich podobny smutek i rozpacz, jak miało to miejsce w przypadku na przykład takiego „Turn Loose the Swans”. No, nie identyczne oczywiście, bo Brytyjczycy są oczywiście jedyni w swoim rodzaju, ale podobne. Może wokal bardziej gardłowy (kurwa, kojarzy mi się w sumie z Cavalerą trochę, choć to dziwne porównanie, rozumiem – ale chwilami to niemal mi brzmi na core’ową nutę) co średnio mi pasuje. Wolałbym tutaj zdecydowanie głębszy głos. A już w ogóle mi nie siedzą czyste wokale, które pojawiają się tu i tam – odbierają one ciężar tej muzyce, nie dając nic w zamian, poza sileniem się na mocną rockową nutę w kilku momentach, Moim zdaniem „Witnesses” sporo traci właśnie z uwagi na nietrafione rozwiązania w sferze wokalnej. Bardzo nietrafione. Z innymi, bardziej ponurymi i „metalowymi” wokalami ten krążek zyskałby zdecydowanie. Bo aranżacje są całkiem spoko, ale zaprzepaszczono klimat, który mógł być najważniejszym punktem tego materiału. Co jeszcze… Fajna jest okładka, w zasadzie to ona też przykuła moją uwagę wśród masy promówek jakim dziennie jestem zasypywany. No i jest trochę za długi – to znaczy męczy mnie, w tej formie, w jakiej się ukazał. Bo pięćdziesiąt minut na ten rodzaj muzyki to nie jest jakoś przesadnie wiele. W przypadku (Echo) jednakże jest mi trudno dojść do końca za jednym przesłuchaniem.
Tak więc, jestem może nie rozczarowany, ale…. No sam nie wiem. W tej płycie tkwił jakiś potencjał, ale zespół jej nie wykorzystał, za bardzo rozmiękczając swoją muzykę. Ja nie wrócę na pewno, a sama kapela utonie w morzu innych zespołów.
Ocena: 5/10
