Skip to main content

Wydawca: Peaceville

Bycie takim „opisywaczem płyt” to jest ciężki kawałek chleba, jak pisał kiedyś imć Szubrycht. Trudno się z nim nie zgodzić, szczególnie jak się słucha 458 emo-kapeli, bądź przeprowadza wywiad z zespołem który twierdzi że „gramy oryginalnie i na nikim się nie wzorujemy, a nasza płyta jest najlepsza.”. Czasem jednak taki „opisywacz” trafi na co¶, co ukrywało się skrzętnie przed jego uszami. I ja właśnie trafiłem.

Przyznaję się bez bicia, nazwa Novembre nic mi nie mówiła, kiedy zobaczyłem okładkę. Potem skok na m-a i co widzę? Zespół istnieje od 93 roku i „The Blue” to już ich siódma płyta. No cóż, nawet ja nie znam wszystkich zespołów, he he. Ale do tematu. Grają panowie coś co jest połączeniem doomu z deathem. A na to wszystko jeszcze gothic jako zasmażka. Nie jest to może zbytnio oryginalne i ja jakoś za takowym nigdy nie przepadałem. Przyznać jednak muszę, że płyta jest całkiem, całkiem. Czyli dla fana takiego grania, to płyta świetna. Garść fajnych riffów, klawiszowych pomysłów, a i  solówek nieco ciekawych znalazłem. A to już dobrze. Wszystko razem w średnich tempach, ze zwolnieniami ( w końcu to też doom metal). Ba, żeby było ciekawiej nie przeszkadza mi nawet czysty wokal pana Orlando. Nie, nie Blooma, tylko Carmelo. O przy tej okazji dodać należy, że zespół pochodzi z Włoch i tu już należą się im brawa, że nie poszli  traktem wydeptanych przez naoliwionych wojowników z Manowar. O minusach jeszcze słów kilka. Przede wszystkim to długość płyty. Ponad godziny w takich tempach jednak trochę usypia. Mimo, że jednak coś się tam dzieje. W pewnych jednak momentach można odczuć znużenie tym materiałem. Tak słuchając tego albumu przychodzi mi z 10 zespołów do głowy na których mogli wzorować się Novembre. Słychać trochę Paradise Lost, trochę Tristanii, co mi akurat nie przeszkadza. No nie jest to płyta genialna, ale dobra jest. Tak na 7 zasłużyli. Przynajmniej u mnie. A i okładka mi się podoba;]

Nieważne, że Novembre, wyglądają jak podstarzałe lovelasy. Z drugiej strony który Włoch tak nie wygląda. Nie jestem tutaj od tego, żeby zachwycać się ich urokiem osobistym. Ważne jest to, że udało się im mnie, człowieka który słyszał już w życiu wiele, zainteresować swoją muzyką. A to ostatnimi czasami naprawdę rzadkość.

Ocena: 7/10

Tracklist:

01. Anaemia
02. Triesteitaliana
03. Cobalt of March
04. Bluecracy
05. Architheme
06. Nascence
07. Iridescence
08. Sound Odyssey
09. Cantus Christi
10. Zenith
11. Argentic
12. Deorbit
Ef
4539 tekstów

Cyniczny i złośliwy chuj. Od zawsze.

Skomentuj