Skip to main content

Wydawca: FHM Records

Nasty Savage to kapela, której jakoś nigdy bliżej nie zgłębiałem, choć mam na półce od nich „Penetration Point” – zresztą, nie słuchałem tej płyty wieki. Ale jak już wjechało promo „Jeopardy Room” to stwierdziłem, że sprawdzę i odsłucham i opiszę jak będę miał wenę.

Z weną to różnie, no ale zasiadłem po kilkunastu odsłuchach do klawiatury i już spieszę donieść, że moim zdaniem jest tak sobie. Mam problem z większością tych uznanych kapel z lat osiemdziesiątych, a mianowicie taki, że te ich powroty brzmią jak dość wymuszone wejście w dwudziesty pierwszy wiek. Ostatnio Atrophy, a teraz Nasty Savage – przyznam, że oba te albumy brzmią dla mnie właśnie jak od sztancy.

W przypadku Nasty Savage sprawa wygląda tak, że jakoś nie leży mi dość nowoczesne brzmienie „Jeopardy Room” oraz rzeczona wtórność. Niby na pierwszy rzut ucha jest wszystko na swoim miejscu, ale jak już przeleci się ten krążek któryś tam raz z kolei, to człowiek stwierdza, że niewiele z tego wynikło. Masywne, klasyczne riffy, oczywiście wolniejsze niż w przypadku debiutu czy dwójeczki. Obowiązkowe wolniejsze, akustyczne wstawki przed kilkoma numerami, a także brak jakiejś tożsamości. „Jeopardy Room” to fajny i solidny album, ale przewidywalny i jak dla mnie – bez ducha wcześniejszych nagrań. Oczywiście brzmienie jakie tu wykręcono jest mięsiste, wyraźne. Wokal Nasty Ronniego jest silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej, ale cóż po tym, skoro te kawałki są napisane w taki generyczny sposób, że po prostu nie chce się za bardzo wracać do tej płyty.

Z drugiej strony kładę chuja na klocek, że odezwie się spora grupa metaluchów którzy odsączą mnie od czci i wiary (w metal), bo przecież nowa płyta Nasty Savage to zajebiste granie z pazurem i młócka pierwsza klasa. No, nie mówię, że nie – po prostu do mnie nie trafia, szczególnie że bezpośrednio przed odsłuchem „Jeopardy Room” przypomniałem sobie dwa pierwsze krążki. I różnica jest aż nadto słyszalna.

Jeśli więc chcecie sobie sprawdzić, jak brzmi Nasty Savage po dwóch dekadach ciszy – proszę bardzo. Jeśli się Wam ten album spodoba – jeszcze lepiej. Jeśli nie – a nie mówiłem?

https://fhmrecords.bigcartel.com

https://www.facebook.com/NastySavageOfficial

Nasty Savage > Jeopardy Room
Oracle
17486 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj