Skip to main content

Wydawca: Antychryst Records

No i z nowym materiałem wjeżdżają wielkopolscy bluźniercy z Mordhell. A wydawało mi się, że całkiem niedawno recenzowałem ich ostatni pełnowymiarowy krążek – natomiast minęło od tego czasu niemal pięć lat. Czas zapierdala.

W ogóle, Mordhell idzie trochę na przekór naturalnemu porządkowi wypadków, bo po kilku pełnowymiarowych materiałach, ponownie atakuje z demówką. Każdy kto miał styczność z ich muzyką od razu pozna, że oto oni – brudni, bluźnierczy, wkurwieni i być może najebani. Bardzo lubię ich podejście do black metalu, obskurnego i trudnostrawnego dla grzeczniejszej części sceny. Trudno jest pomylić ich muzykę z jakimś innym zespołem, ja przynajmniej nie mam z tym problemu. Na „Hatred for Mankind” dostajemy tym razem cztery numery, jebiące pogardą i mizantropią unurzaną w alkoholowym posmaku. I jeśli się zastanawiacie nad wiadomym wpływem pewnego norweskiego zespołu – tak, nadal czuć tutaj inspiracje grupą Nattefrosta. Czy mi to przeszkadza? W żadnym wypadku. Ten krótki materiał doskonale wpisuje się w moje podejście do black metalu i jak każdy wcześniejszy, tak i tę demówkę przyjmuję z otwartymi ramionami. Jeśli miałbym porównać zaś „Hatred for Mankind” do „Graveyard Fuck” to tym razem trochę mniej jest tutaj punkowej prostoty, więcej posępnej czarnej sztuki – weźmy na warsztat taki zamykający całość „Echoes of the Grave”, który powoli sobie płynie, jak niespiesznie przelewająca się krew z rozciętej tętnicy. I ja wiem, że pierwszy numer jest zatytułowany „When Black Metal is no longer Enough”, niemniej jednak w przypadku tego materiału wyczuwam przede wszystkim black metal, piwniczny i brzydki, przetykany chorymi samplami.

Tradycyjnie więc pragnę Wam polecić nowy wyrzyg Mordhell. Jeśli jaraliście się ich wcześniejszymi wydawnictwami na przestrzeni ponad dwóch dekad aktywności, to na pewno nie zawiedziecie się w przypadku „Hatred for Mankind”. Brzydki i cuchnący black metal do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni – nic dodać, nic ująć.

https://www.facebook.com/mordhell

Oracle
17854 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj