Wydawca: Putrid Cult
El Salvador oraz Costa Rica dość dla nas egzotyczne miejsca. Nieprawdaż? To teraz wyobraź sobie drogi czytelniku, że połączona ekipa z tych dwóch miejsca nagrała bardzo ciekawą perełkę stanowiącą połączenie doom i death metalu z dużym naciskiem na to pierwsze.
Morbid Stench istnieje od 2014, ale ich długograj ukazał się nie tak dawno temu. Zowie się zaś on „Doom & Putrefaction”. Cały ten album to zajebiście wolny walec, który ma tylko jeden cel. Ugiąć wszystkich pod swoim ciężarem. Pomagają mu powolne łupiące w łeb gitarowe riffy i zachrypnięty wokal. Nie wspominając już o perkusji, która wybija gęste jak smoła kanonady. I to tyle i aż tyle. Nie szukajcie tu czystych śpiewów, klawiszy, czy innych upiększaczy. Jest gęsto i apokaliptycznie. Ameryki tym łupaniem nie odkryli, ale coraz mniej takich albumów na naszym światowym poletku. A skąd były czerpane inspiracje? A no poczujecie przyjemny smrodek wczesnego Paradise Lost oraz My Dying Bride.
Osobiście zachęcam do przejechania się tym walcem. Nie będzie to może Wasza najszybsza podróż, ale satysfakcja z prasowania cielsk na drodze gwarantowana.
PS. Materiał niedawno wyszedł również i na czarnym krążku, najbardziej polecam odsłuchy z niego. +10 do klimatu 😉
Ocena: 7/10
Tracklista:
1. The Eucharist
2. Sempiternal Prophecies of Damnation
3. El despojo de un redentor
4. Disintegrated, Intoxicated & Mutilated
5. The Apocryphal
6. Morbid Stench