Skip to main content

Wydawca: Under the Sign of Garazel Productions

Wydaje mi się, że Martwa Aura dotychczas to egzystowała raczej na uboczu rodzimego undergroundu, choć większość z Was pewnie cały czas miała zakodowaną ich nazwę w tyle głowy, nawet jeśli nie stykała się z ich muzyką.

Tak się jednak składa, że chłopcy kejosowcy uważnie obserwowali rozwój tej kapeli od samego początku, w związku z tym mogę powiedzieć Wam już na wstępie – mamy do czynienia, w mojej opinii, z najlepszym materiałem poznańskiej hordy. „Morbus Animus” nie jest co prawda drastyczną zmianą stylistyczną ani nawet jakościową, mam jednak wrażenie, że na tym krążku Martwa Aura wykrystalizowała swój styl. Zimny i utrzymany całkowicie w klasycznym stylu black metal, w którym można odnaleźć echa Mgły czy Clandestine Blaze jak też odrobinę depresyjnych klimatów. Na „Morbus Animus” mamy esencję tego stylu, bardzo ciekawą syntezę tych naleciałości. Przez przeważającą część trwania tego albumu mamy do czynienia z szybkim, a zarazem ponurym i złowieszczym black metalem. Który nareszcie brzmi tak jak powinien – w porównaniu do poprzednich wydawnictw Martwej Aury teraz brzmi to lepiej, o wiele lepiej. Krążek ten przede wszystkim wydaje się potężniejszy, niż wszystko co dotychczas wydali, każdy instrument jest wyraźniejszy, a wokal jeszcze bardziej przenikliwy – bez znaczenia, czy aktualnie jest czysty czy typowo black metalowy. Martwa Aura udowodniła tutaj, że można brzmieć dobrze, a równocześnie cały czas undergroundowo.

Nie widzę więc powodu, dla którego nie powinniście sięgnąć po „Morbus Animus”, tak jak sięgaliście po wcześniejsze ich materiały. Aktualnie jest jeszcze lepiej.

Ocena: 8/10

Tracklist:

1. Morbus Animus I
2. Morbus Animus III
3. Ślepowidzenie
4. Święta zagłada
5. Ostatnia gwiazda
Oracle
17383 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj