Po kilku miesiącach ciszy z nowym materiałem powraca zespół Luty. Jeszcze nie wszyscy ich kojarzycie, więc za punkt honoru (a także rozumu i godności człowieka), przyjąłem sobie, żeby ta nazwa trafiła pod jak najwięcej strzech, jak też dachów krytych czym innym.
Tak czy siak, jakimś dziwnym zrzędzeniem losu ten zespół, co to nie biega w ramoneskach tylko koszulach a’la Nick Slaughter (pamięta ktoś „Żar Tropików”?) i nie śpiewa o Szatanie tylko rzeczach totalnie z dupy naprawdę celuje w me gusta. Proste i toporne granie stoi na granicy kiczu i groteski i mocno się chwieje, grożąc upadkiem na złą stronę linii. Albo kreski. Węgorza może nawet, pewny nie jestem. Black metalowy hałas umocowany w punku, najprostszym i najagresywniejszym – nawiązania do Siekiery zapewne nie są tu przypadkiem, a co najlepsze w tym samym numerze słyszę fascynację Sarcófago i „Nightmare”. Wspólnie tworzy to coś na kształt niebezpiecznego materiału – ja tam cały czas słyszę jebane inspiracje najwcześniejszym z okresów Mayhem – choćby takiego „Deathcrush”, ale jest to tak prymitywne, że i nie bałbym się powiedzieć o „Pure Fuckin Armageddon”. O Silencer też już wspominałem przy okazji „Kremacji”, tutaj jest może jakby mniej takich wolnych, black/doom’owych podchodów. Ale z drugiej strony – Gravewürm, twór ze wszech miar prymitywny jeśli chodzi o black metal może czuć się zagrożony, bo oto Luty ściga się z wszystkimi na prostotę, ohydę. A równocześnie robią to tak, że czuję się zafascynowany tą muzyką. Sporo u nich różnych paskudnych wpływów, prymitywnych i repulsywnych.
Ale chuj z tym, skoro mają koszule hawajki? Jesli nosiliby się jak Wilczyca to mieli by większe szanse znaleźć poklask wśród ortodoksyjnych fanów low – fi black metalu. A tak…
Ocena: 8/10
Tracklist:
1: Dziad
2: Szkło
3: Pierwsze 13:
4. Geometryczne kształty
5: Sine rzeczy
6: Upewnij się
7: W uszach, na zewnątrz, siekiera
8: Neowise C2020 F3 outro?