Wydawca: Deformeathing Productions
Rozkręca się Hostia, bo przecież całkiem niedawno recenzowałem EPkę „Ressurrected Meat” a tu już ląduje u mnie „Nailed”. Zaspojleruję Wam jednak: ilość idzie w parze z jakością.
Co mnie cieszy, bo srogi wpierdol od Hostii to coś czego potrzebuję od czasu do czasu. Rozbujany i pojebany grind, trzymający się kanonów gatunku. Tak naprawdę, nie wiem, jaka miałaby być ta recenzja, bowiem nie słychać tutaj żadnych zmian pod kątem muzyki, produkcji czy czegokolwiek – nie traktujcie tego jako zarzutu wobec Hostii. No, może jedna rzecz – wydaje mi się, że jest tu więcej czytelnych wokali w porównaniu do wcześniejszych materiałów. I to jedyna chyba różnica. Mnie to pasuje, to nie jest twórczość którą trzeba jakoś sztucznie eksplorować i inkorporować do niej przesadnie wydumane elementy. To znaczy, można, ale nie trzeba. Takiego założenia nie mieli chyba też muzycy zespołu gdy pracowali nad materiałem na „Nailed”. Zapewne założyli sobie, że ten album ma być energetyczny, bujający i rozpierdalający. I taki jest, nie ma chuja żebyście usiedzieli na dupie gdy wjeżdża na przykład numer tytułowy. Ale i z grubsza każden jeden, bo na „Nailed” nie ma mielizn i słabych momentów – jest brutalność skomasowana w dwudziestu trzech minutach. I to wystarczy. W każdym razie mnie to wystarczy.
No to co, tym tempem nastawiam się, że nowe wydawnictwo Hostii zrecenzuję w okolicach moich urodzin? To będzie całkiem fajny prezent. Póki co, zainteresujcie się ich trójeczką.
Ocena: 9/10
1. Ceremony
2. Stone in the Throat
3. Religion of Love
4. Nailed
5. The Return of the Living
6. Little Priest
7. Dad’s Stew for Two
8. Afterlife
9. Fake It
10. The Vampire of Barcelona
11. Polish Black Metal Makes Me Sleepy
12. Siberian Werewolf
13. Sister Bernadette
14. Zajebię cię
15. Poison Leader