Wydawca: Deformeathing Productions
Przegapiłem wcześniejsze propozycje zespołu Hostia, ogólnie to ostatni raz hostię przyjąłem pewnie z ćwierć wieku temu. Ale tej, sygnowanej logiem Deformeathing Productions, odmówić nie mogłem.
To znaczy mogłem, ale nie chciałem. I zadowolony jestem z tego faktu, bo „Carnivore Carnival” to srogi wpierdol. Na tym krążku dostajemy niecałe pół godziny brutalnej death metalowej łamanej przez grindowej jazdy. Najdłuższy numer trwa dwie minuty, najkrótszy minuty pół i już samo to powinno Wam nakreślić, z jaką intensywnością wpychają nam ten zasrany kawałek wafelka w przełyk. Słuchając takich kawałków jak „Fire Walks With Me” czy „Dance for Jesus” zastanawiam się, dlaczego ja przegapiłem debiut tej grupy – przecież to ma tak fantastyczne pierdolnięcie, tak cudownie buja. Są momenty, gdy Hostia brzmi bardziej po szwedzku, coś pod Entombed z „Uprising” czy mocno rozbujany Dismember, kiedy indziej odlatują bardziej w stronę grindcore’a a której ścieżki by nie obrali zawsze wypadają bardzo dobrze. Na „Carnivore Carnival” podoba mi się przede wszystkim to, że mimo niezaprzeczalnej brutalności ich kawałki wpadają w ucho, mają taką mocno rock’n’rollową podbudowę. Dla mnie więcej nie trzeba – aż człowiek chciałby się rzucić w kotłowaninę spoconych ciał pod sceną i ponapierdalać krzynkę.
Bardzo miło zaskoczyła mnie ta cała Hostia. Premiera krążka dopiero za dwa tygodnie, niemniej jednak ja już dziś Was uczulam na to, żebyście przypadkiem nie położyli lagi na „Carnivore Carnival”. Bo będzie Wam potem smutno.
Ocena: 8/10
Tracklist: