Hangatyr to niemiecka grupa, która od ośmiu lat łupie sobie pagan/black metal, ja zaś mam możliwość zrecenzowania ich drugiego krążka, który został wydany po czteroletniej przerwie. Czy było na co czekać?
Powiem tak – i tak i nie. Łba mi to nie urwało, kilka momentów brzmi dla mnie niemal jak słaby pogański pastisz, ale w kilku z nich naprawdę fajnie to buja. Hangatyr na „Elemente” zaaplikował sporo melodii, przez co klasyczny zimny black metal robi się bardziej przystępny – ale czy o to chodzi? Nie wiem, musiałbym zapytać Efa. Ale że akurat nie ma go w pobliżu, zdać musicie się na mnie – osobiście „Elemente” jest dla mnie krążkiem okej i tylko „okej”. Na wieczór to on raczej by mnie uśpił. Cóż – jest klasyczny do bólu, trochę szybkich riffów, ale większość w średnich tempach utrzymana, z dodatkiem wspomnianej melodii, gdzieniegdzie wpleciona akustyczna gitara. Plus język niemiecki wycharkiwany przez wokalistę. No kapel takich jest multum i na moje ucho Hangatyr wraz ze swoim „Elemente” nie wyróżnia się niczym. O, Ef się odezwał – według niego, żeby pagan metal był fajny, musi być, cytuję: „szłom, jedynka i ser”. Ni chuja nie rozumiem o czym do mnie rozmawia, ale sera żadnego tutaj nie ma, a co do reszty nie mam pewności, hehe… Ale na poważnie – Hangatyr jest na moje ucho dość monotonną płytą z kilkoma wyjątkami (zaniżającymi lub zawyżającymi odbiór całości przeze mnie).
Sam bym jej nie kupił, kolegom nie polecił, ale jeśli ktoś wie, co to jest ten szłom, jedynka i ser, to niech się zainteresuje – może on odkryje te atrybuty w muzyce zawartej na „Elemente”. A potem niech da znać, gdzie je znalazł.
Ocena: 6/10
Tracklist:
1. | Elemente – Einleitung | |
|
2. | Die Sprache Der Zwölf | ||
3. | Eisenwald | ||
4. | Zwischen Den Ufern | ||
5. | Zersetzung | ||
6. | Grimmfrost | ||
7. | Gelobt Und Gejagt | ||
8. | Sie Vergessen Nicht | ||
9. | Rückzug |