Skip to main content

To się chłopaki wbiły z tytułem debiutu, nie powiem. Pierwszą ofiarą „Zarazy” była natomiast moja własna ślubna, bo nieopatrznie przebywała w tym samym pokoju, gdy rozległ się wrzask Mańka w otwierającym całość „Trupi”.

Aha, zapomniałem o kim mowa. Mowa o rzeszowskim ansamblu Halucynogen, który sobie egzystuje jakoś od kilkunastu lat, zaś ta debiutancka płyta jest przełamaniem dziewięcioletniej ciszy wydawniczej. Wielu się pewnie zapyta, czym para się ten zespół a ja na takie zapytanie odpowiem: w zasadzie miksem death metalu i thrash metalu. I dodam na jednym wydechu, że raczej nie w odmianie staroszkolnej. To znaczy panowie czerpią z klasyki, a jakże, przy czym wszystko brzmi po prostu dość świeżo, mięsiście i dosadnie. Nie ma tuszowania niedociągnięć oldskulowym brzmieniem i mówieniem, że na debiucie Sodom gary też były raczej krzywe. Podoba mi się ciężar muzyki Halucynogen, który nieźle łączy się z charakterystycznym groovem. Co ciekawe, nie jest mi wcale tak łatwo wskazać jakieś konkretne inspiracje w muzyce Rzeszowiaków. To trochę tak, jakbyście wymieszali Kata (z czasów „Róże Miłości Najchętniej Przyjmują Się Na Grobach”) z Morbid Angel, nowszą odsłoną Exodus, debiutem Machine Head, Slayer oczywiście (raczej z wydawnictw powyżej „Divine Intervention”) , a potem dodali do tego dużo gazu i RedBulla. Każdy numer to właśnie taki shot, który bierzecie na raz, a on kopie dość mocno. No i wokale. Maniek szafuje tu całą gamą – ryczy, krzyczy, szepcze, growluje – zważywszy na to, że za wokale odpowiadał też w Misterii, to część z Was wie, na co go stać. Generalnie – fajnie to żre. Na co dzień wolę faktycznie bardziej oldschoolowe granie, ale Halucynogen umie przykuć moją uwagę – jest mocno, jest ciężko, jest metalowo.

Liczę, że ta „Zaraza” rozprzestrzeni się na większą skalę, bo warto. Aha – żadna maseczka Was przed nią nie ochroni.

Ocena: 7/10

Tracklist:

1. Trupi
2. Psychoza
3. Negatyw
4. Zabojca
5. Klamca
6. Upadly
7. Prorok
8. Intro
9. Nienawisc
10. Terror
11. Obcy
12. Rzeznik
13. Martwy
Oracle
17415 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj