Wydawca: Caligari Records
Jeśli nazwa Fate kojarzy się Wam z Mercyful Fate to powiedzmy, że możecie mieć rację, ale nie musicie.
Bo muzyka Włochów jest co prawda zakorzeniona we wczesnych latach osiemdziesiątych, ale inspiracji Duńczykami nie ma tu przesadnie wiele. Wydaje mi się, że więcej czerpią z niemieckiej sceny speed metalowej oraz z nurtu NWOBHM. Trzy utwory zamieszczone na „II” dają nam dobry ogląd sytuacji – przynajmniej w mojej opinii. Fate są zafascynowani latami osiemdziesiątymi, a muzyka z tego okresu to woda na ich heavy metalowy młyn. Przez dwanaście minut możecie poczuć się, jak na przejażdżce przez początek ósmej dekady dwudziestego wieku. Tylko jakoś dla mnie te kawałki trochę mało chwytliwe i pomimo wszystkiego, trudne do zapadnięcia w pamięć. Nie wiem, na ile muzyka Fate to dźwięki, które faktycznie płyną w ich żyłach, a na ile kalkulacja, że skoro fala ponownej fascynacji thrash metalem już dawno przebrzmiała to warto złapać się jakiegoś nowszego trendu – a sami przyznacie, że jakby mniej ostatnio stricte thrashowych kapel, a więcej młodzików nagle zainspirowanych wąsatym speed metalem ku chwale Szatana. Tak trochę niestety odbieram tę demówkę. Choć przyznaję, że ma ona faktyczny klimat nagrań z tamtych lat. Cóż z tego, skoro nie czuję w tym serca muzyków?
Podejrzewam, że członkowie Fate za jakiś czas przerzucą się na inne granie, kwestia paru lat. No ale może się mylę – czas pokaże. Póki co, jest solidnie, ale dość przeciętnie.
Ocena: 6/10
Tracklist:
1. | Where the Gods Go to Die | ||
2. | Mask of the Silver Death | ||
3. | Demiurge |
Lata osiemdziesiąte to DZIEWIĄTA dekada XX wieku.