Wydawca: Sepulchral Voice Records
To ci dziwna sprawa, bo Drowned istnieje sobie już od trzydziestu dwóch lat, a ja ich poznaję przy okazji drugiego albumu, który ukazał się niespełna dwa miesiące temu. Inna rzecz, że w dwudziestym pierwszym wieku to nie była nad wyraz aktywna kapela, ale żeby aż tak siedzieć pod kamieniem i nie wiedzieć o ich istnieniu?
A wiedzieć powinienem, bo najnowsza płyta nosząca tytuł „Procul His” idealnie wpisuje się w mój death metalowy gust. Zacznijmy od tego, że główną personą w tym zespole jest Tlmnn, którego możecie znać też z Necros Christos (niech im ziemia lekką będzie). Pozostali dwaj muzycy również sroce spod ogona nie wypadli, tym bardziej zainteresowałem się tym zespołem. I już po pierwszym odpaleniu „Procul His” poczułem, że są to dźwięki dla mnie. Ich death metal tchnie odorem początku lat dziewięćdziesiątych. Nie nazwę tego oldschoolem, bowiem ten zespół nie załapał się na trend grania death metalu jak dawniej – on z tego „dawniej” do nas przybywa.
Materiał zagrany jest z niesłychanym feelingiem. Czuć tutaj wpływy Morbid Angel z pierwszych trzech płyt czy Deicide, albo Sinister (wokal kojarzy mi się trochę z Mikiem Van Mastigtem) z całym tym bagażem brzmieniowym – cieszy fakt, że ten album nawet brzmi jak te zespoły, a przy tym słuchacz ma świadomość, iż jest to naturalny sound dla Drowned, mój detektor nie wykrywa tu żadnych śladów sztuczności – a musicie wiedzieć, że zazwyczaj mnie nie zawodzi. Drowned nie sili się też na wymyślanie prochu na nowo – używa dobrze znanych rozwiązań, ale robi to doskonale. Nie wyobrażam sobie, że ktoś jest maniakiem starego death metalu i narzeka na kompozycje z „Procul His”. Ten krążek spokojnie mógł się ukazać w 1995 roku i nie usłyszelibyście różnicy. A że Drowned już wtedy tworzyło, tym bardziej w moich oczach (i uszach) stają się zespołem ze wszech miar autentycznym w tym co robią dziś.
Poza tym ten album ukazał się ze znaczkiem Sepulchral Voice Records, a to jedna z tych wytwórni która w mojej opinii nie zawodzi. Więc nie żałujcie swoich pieniędzy, tylko szukajcie gdzie jeszcze możecie dorwać dwójeczkę Drowned. Podpowiem – ja swoją kupiłem w distro Hellthrasher Productions, więc sprawdźcie. Może się Wam poszczęści. A „Procul His” to album wart każdych pieniędzy.