Wydawca: Piranha Music
I co ja mam począć z zespołem, co zowie się Dola? Bo nie ukrywam, że jak coś wjeżdża z Piranha Music to zawsze rzucam się na to z ciekawością (no, zazwyczaj, bo w przypadku Schisma wiedziałem, że mi nie siądzie). Dola mnie ciekawiła, bo wcześniej nie słuchałem muzyki, za to słyszałem ochy i achy.
I właśnie – „Tabernakulum” jest idealnym przykładem płyty, która w teorii ma wszelkie zalety i kwity na mnie, by się spodobać: jest eklektyczna, ale równocześnie surowa i bezkompromisowa. Jest poszukująca i nie stroniąca od zabawy (dość niebezpiecznej) z konwencją. W końcu na „Tabernakulum” znaleźli się naprawdę fajowi goście. I co? No i jajco, nie umiem w Dolę.
Wałkuję ten materiał od grudnia i chyba się poddaję – te nuty ni chuj nie mogą się przebić do mojego muzycznego serduszka. Trio komponuje muzykę ze swojego serca – to słychać. Tylko chyba nasze serca biją w innym rytmie. U nich z krwią przetacza się dużo różnych wpływów, bo tu jakiś post metal, tam mocno przyczerniany sludge, gdzieś doom/death metalowo, gdzieś indziej wszechogarniający wpływ Furii, a żeby człowiek nie zasnął to i trąbkę zza pazuchy wyciągną i zagrają. Do tego to jest tak kurwa brudne, niewyraźne… A ja mam przez to łeb jak sklep i zastanawiam się, czy wjedzie tutaj cokolwiek bardziej przystępnego i ułożonego. Spoiler alert: nie wjeżdża. Ale wjeżdżają choćby takie numery jak „Tysiąc razy” i tutaj już jakoś lepiej się odnajduję (mimo, że kakofonia z gdzieś po dwóch minutach jest przerażająca) – ale może przez to, że słyszę tutaj jakieś echa twórczości Atamana (Turin Turambar czy też Genius Ultor) i przez to właśnie ten kawałek zapadł mi w pamięć. Albo „Chimera” – no tutaj to akurat dzieją się rzeczy i chyba mogę powiedzieć, że to mój ulubiony krążek z tego albumu, z charakterystycznym gościem na wokalu.
I tak to właśnie mam z tym albumem. Gdy rozbieram go na poszczególne kawałki trafia do mnie bardzo lub po prostu. Natomiast gdy patrzę na „Tabernakulum” jako całość, czuję się przytłoczony ilością tropów i odniesień. A może jest po prostu ze mnie cham zwykły i prostak, że tak widzę Dolę? No może. Czy dam jeszcze kolejne szansy tej płycie? No na pewno, bo jednak mnie frapuje ta muzyka w jakiś sposób i nie daje o sobie zapomnieć. I może po kolejnych, kolejnych odsłuchach wyrobię sobie na jej temat bardziej konkretną opinię.
Bo na razie jestem jak pseudo społeczny kandydat Nawrocki: jestem raczej na nie, ale jakby się zastanowić, to przecież całkiem mi się podoba.
https://www.facebook.com/Dola.official.2018
