Wydawca: More Hate Records / Wings of Destruction Productions
Chciałbym być bogaty. Tak cholernie bogaty, że w ogóle nie liczyłbym się z pieniędzmi. Wydawałbym je na byle co. Wyrzucałbym je w błoto. Przepierdalałbym je na rzeczy niepotrzebne… nie wiem, na fabrykę piaskarek na Saharze. Wytwórnię maszyn do lodu na Biegunie Północnym. Na wydawanie takich krążków jak ostatni album Die Entweihung.
Bo to co słyszycie na tym albumie to po prostu jest kurwa dramat. Raz na iks miesięcy (albo tygodni, jeśli macie pecha), trafiają do Was płyty, które są po prostu żenujące. Z sortu Diablop, Iscariota i tak dalej. No i właśnie „The Worst it yet to Come” to ten typ. Okładka jakich wiele, jeszcze nie zwiastowała katastrofy, choć teraz wiem, że tytuł jest proroczy. No ale odpaliłem ten, dziewiąty już, pełnowymiarowy album Die Entweihung. A tam melodyjny, symfoniczny black/death metal, tak cholernie banalny, trywialny i na żenującym poziomie… Klawisze brzmią jak domofon u mojej babci, nieświętej pamięci. Riffy takie to moi koledzy pisali jak mieli piętnaście lat i w gorlickim młodzieżowym domu kultury się zbierali, żeby mieć tak zwaną „próbę”, która kończyła się po prostu piciem wina Bieszczady. Zmusiłem się, żeby poczytać teksty. Nooo, sam kiedyś po pijaku pisałem, da tych właśnie kolegów, o których mówiłem wcześniej. Tylko, że ja wtedy miałem chyba czternaście lat i się tego dziś wstydzę. Na koniec wisienka na torcie – zdjęcie w środku wkładki. Grubszy koleś o okularach jak Harry Potter, obcięty na pazia, w szerokich panterkach wklejony na tło postapokaliptycznych ruin. No kurwa brawo. Serio, wydawanie takich płyt to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Nawet nie wiem do czego to porównać, chyba do jakichś najgorszych one man bandów z Ameryki Południowej (tam tego tałatajstwa mają od zajebania). Izaraelski (nie a nie rosyjski, jak mi się wydawało) Die Entweihung jest do nich bliźniaczo podobny.
Dobra, poświęciłem cztery godziny na cztery sesje z tym albumem, a wszystko dla Was, żebyście Wy już nie musieli. Najgorsze właśnie nadeszło a na imię mu Die Entweihung.
Ocena: 2/10