Wydawnictwo własne
Uch, dałem się podejść, jak zakonnica w Castoramie. Włączyłem Deathknell przypadkiem licząc na jakiś lekki zapychacz czasu i dostałem z miejsca strzał w pysk tak mocny, że wyjebało mnie z kapci, i wgniotło w ścianę.
„Of Burden…” to niespełna piętnastominutowa EPka wypełniona po brzegi śmierć metalem z przyjemną nutką blacku. Słychać, że grajkowie odrobili lekcje, bo w twórczości Deathknell głęboko sięga do staroszkolnego grania, ot już w otwierającym płytkę „Apostatic Annunciation” słyszę mocno Morbid Angel i cieszy mnie, że nie jest to jedynie chamska zżynka, a chłopy próbują dodać coś do siebie. Riffy chłoszczą, jak należy zadając rany obuchowe, a do tego są i przyjemne solówki. Nienachalne, ale czuć tam pewną nutkę finezji np. na początku „The Edict of Worms”. Do tego ładnie łupiący bas podkreśla ciężar, jaki leci z głośników. Osobiście zawsze cenię, gdy w śmierć metalu jest wokaliza gniotąca, niczym granitowa płyta, a Deathkneel ładnie się się z tego wywiązuje. Przyjemne jest też brzmienie. Łatwo było to spieprzyć nadając temu chujowy dźwięk grania na garnkach u starej w kuchni, ale wyszło bardzo dobrze. Idzie wyłapać każdy element, a mimo to zachowano odpowiednią dozę ciężaru.
Pochwaliłem, pochwaliłem, ale nieco wad też tu jest. W wolnych partiach wokal jest idealnie niski, ale im szybciej, tym bardziej słychać, że typulo zaczyna nie wyrabiać. Albo w pierwszym kawałku, gdy wchodzi w dziwaczny pseudoskrzek. No nie, to nie zgrzyta zbytnio, ale na szczęście jest to jeno odrobina. Muzycznie czuć też potencjał na jeszcze więcej ciężaru, liczę że im dalej w las, tym będzie lepiej.
I tyle! EPka jest krótka, jak penis węża, więc nie ma co pisać elabortów, ale przyznaję, że mimo drobnych wad ujęła mnie za serce. Polecam. Maniacy śmierć metalu będą szczególnie ukontentowani.
Ocena: 7/10
Lista utworów:
- Apostatic Annunciation
- Of Burden and the Marrow Within
- The Edict of Worms