Skip to main content

Wydawca: Empire Records

Taratam! Cryptic Tales powróciło na scenę! Pamiętacie ich jeszcze? Ja też nie, więc mamy okazję sobie przypomnieć, co też ta przemyska kapela reprezentuje dziś, po dwunastoletniej przerwie, czyli od czasu ich ostatniego albumu.

Zacznijmy po kolei, czyli od okładki. Ech… mi się niestety ona średnio podoba – co to za pawian z rogami czyha na tę anielicę? Facjatę ma zaczerpniętą chyba z takiego filmu o Wielkiej Stopie – „Harry i Hendersonowie”. Okej, zdjęć kapeli komentować nie będę. A zresztą… nie zdziwiłbym się, gdyby na tych zdjęciach pozowała zgraja osiemnastolatków zapatrzona w Cradle Of Filth, a nie goście którzy maturę zdawali kilkanaście lat temu. Dobrze, kończymy się pastwić, przechodzimy do najważniejszego – pieniędzy… eee…. muzyki oczywiście. Na tym polu „VII Dogmata Of Mercy” prezentuje się już lepiej. Na krążku mamy do czynienia z black metalem, w którym dużo miejsca zajmują klawisze. Kompozycje mają chwilami bardzo podniosły charakter, właśnie dzięki użyciu parapetu, cechując się przy ty dużą dozą teatralności. Gdzie niegdzie można też usłyszeć pierwiastki deciora w stylu Morbid Angel, ot choćby w „Valley Of The Dolls II”. Jednak zdecydowanie częściej dostajemy po uszach złożonym blekiem. Wiem, że Cryptic Tales przykłada bardzo dużą wagę do aranżacji, harmonii, polifonii i tym podobnych. To fajnie, że tak czują muzykę goście z kapeli, ale ja mam swoją skalę ocen – albo mnie płyta rozjecie, albo nie. I w przypadku „VII Dogmata Of Mercy” mam niestety mieszane uczucia. Są bowiem momenty, że chłonę te dźwięki z mniejszą lub większą przyjemnością, ale są też chwile, że na czwarty krążek Cryptic’ów nawet spojrzeć nie mogę. Faktem jest, że płyta to zawiła, niełatwa, w związku z czym muszę mieć odpowiedni nastrój nań. A z naprawdę rewelacyjnymi krążkami nie mam takiego problemu, dochodzę więc do wniosku, iż dla mnie „VII Dogmata Of Mercy” jest płytą solidną. Tylko solidną.

Cryptic Tales nagrało czwartą w swojej karierze płytę i to wszystko co mogę Wam powiedzieć. Fajnie, że wrócili, kilka osób pewnie się ucieszyło, jednak mnie ich najnowszy album ani ziębi ani grzeje. Ci, którzy na nich czekali i inni lubiący takie klimaty powinni jednak być usatysfakcjonowani.

Ocena: 7/10

Tracklist:

1. Purgatory
2. Towards Modern Darkness
3. Valley of the Dolls II
4. Set the Unholy Icons Free
5. In Immortality
6. Like in the Darkest Stormy Nights
7. VII Dogma of Mercy
Oracle
17537 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj