Ech, płyta Capitollium nie przypadła mi nadzwyczaj do gustu, o czym możecie się przekonać klikając odnośnik obok. Ale że St. Julius to całkiem do rzeczy gość, wywiad z nim przebiegał całkiem miło. Jak prawdziwi faceci pogadaliśmy sobie o dupach, sporcie… A – o muzyce też coś tam znajdziecie, hehe…
Oracle: Witam! Twój zespół istnieje już id kilku lat, wydaliście już kilka płyt, nie będę więc pytał Cię o historię. Pytanie będzie brzmiało inaczej: jak myślisz, dlaczego nie jesteście jeszcze dobrze znani poza Ukrainą?
St. Julius: Witam wszystkich fanów Capitollium i dzięki za zainteresowanie! To pytanie jest teraz całkiem ważne dla zespołu. Od samego początku Capitollium istnienia mieliśmy dobrą promocję we Wspólnocie Niepodległych Państw. A teraz, z naszą piątą płytą wchodzimy na terytorium europejskie i mamy nadzieję, że promocja w Europie przyniesie dobre rezultaty.
O.: Ok. Drugie pytanie będzie już trochę bardziej oklepane – jak określiłbyś muzykę Capitollium? Jedni mówią o niej symfoniczny black, inni dark metal – którzy są bliżej prawdy?
S.J.: Myślę, że Capitollium ma w sobie coś z różnych odmian metalu i muzyki średniowiecznej. Nigdy nie chcieliśmy tworzyć materiału w jakiś standardowy sposób. Dla nas Capitollium jest kwintesencją quasi-katolicyzmu i brudu. Może on być opisany na kilka sposobów, ale najbliższy nam to black metal z motywami średniowiecznymi.
O.: Skoro tak uważasz. Gdy mowa o Waszych inspiracjach pojawiają się takie kapele jak Rotting Christ, Septicflesh, Emperor, ale kiedy ja słucham Waszej płyty, najbardziej kojarzy mi się to z polskim Lux Occulta. Znasz ten zespół? Co możesz więc powiedzieć o swoich inspiracjach?
S.J.: Tak, Lux Occulta to wspaniała kapela, kocham jej muzykę! Co do inspiracji – nie myślę, by nasza muzyka była inspirowana przez metal w ogóle. Raczej przez architekturę, nasze odczucia… Gdy zaczęliśmy tworzyć materiał na nasz piąty album, postanowiliśmy zrobić coś niepospolitego i wulgarnego. Tak, to wciąż brzmi jak black metal czy dark metal, ale w naszym stylu.
O.: W booklecie „Bloodfall Of Flesh” napisaliście, iż płyta nagrana została w Capitollium Studio. Czy to Wasze domowe studio? Co możesz powiedzieć o samej sesji?
S.J.: Sesja nagraniowa odbywała się w naszym domowym studio, ale na mastering wysłaliśmy ten materiał do DB Studio. Poza tym był to pierwszy album Capitollium nagrany z żywym perkusistą, więc jesteśmy zadowoleni z rezultatu. Samo nagrywanie trwało 4 – 5 miesięcy. Trochę dużo, ale wszyscy członkowie Capitollium mają własne projekty, więc musieliśmy dzielić czas na nagrania.
O.: Przykro mi, ale nie słyszałem Waszych wcześniejszych albumów. Mógłbyś je jakoś opisać pokrótce? Zauważasz jakąś ewolucję Waszej muzyki?
S.J.: Tak, ewolucja jest spora i to nie tylko pod względem produkcji brzmienia. Ale by być szczerym termin „ewolucja” nie jest tu adekwatny. Wszystkie poprzednie cztery krążki były w stylu Capitollium, ale każdy z nich miał inną koncepcję. „Undivine Antipathy” było pierwszym agresywnym splunięciem w twarz katolicyzmu. „Symphony Of Possession” był z kolei naprawdę symfoniczny i melodyjny. „Seraphim’s Lair” – atmosferyczny i mroczny krążek. „Engraved Fear” – wolny, ciężki, z olbrzymią ilością kościelnych organów.
O.: Jednym z „selling – points” Waszej najnowszej produkcji jest, zgodnie z tym co pisze Sworn Records, głos profesjonalnej śpiewaczki operowej – Suor Regina. Czy jest ona stałym członkiem Capitollium, czy tylko gościem na „Bloodfall Of Flesh”? Wiem, że wcześniej damskie wokale były broszką niejakiej Orchidei – nie jest ona już członkiem zespołu?
S.J.: Orchidea była sesyjnym członkiem i już nie bierze udziału w pracach grupy. Suor Regina jest profesjonalną śpiewaczką operową, jej głos to sopran i jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy z nią pracować. Bardzo lubi muzykę Capitollium i mamy nadzieję, że nasza współpraca będzie możliwa również i przy okazji następnej płyty. I czy się to komuś spodoba czy nie – w przyszłości jej wspaniały wokal będzie zajmował jeszcze więcej miejsca.
O.: Okej, a powiedz mi proszę, dlaczego cover Behemoth w Waszym wykonaniu nie ma tej mocy, co pierwowzór? Nie złość się na mnie, ale ten cover jest po prostu kiepski…
S.J.: Naszym założeniem nie było nagranie coveru z mocą brzmienia Behemoth. Chcieliśmy, by zabrzmiało to lżej, lecz bardziej interesująco zarazem. Capitollium nie jest death metalowym zespołem, chcieliśmy więc przede wszystkim stworzyć odpowiednią atmosferę. My jesteśmy zadowoleni z tej przeróbki. Przy okazji, wielu naszych fanów było urażonych taką aranżacją, więc jest to tylko kwestia gustu…
O.: Czyli nie jestem jedyny. Na „Bloodfall Of Flesh” znajduje się też ukryty utwór: elektro-symfoniczny „Open The Gates”. Na mojej kopii znajduje się ona zaraz za rzeczonym coverem Behemoth, nie ma między nimi żadnej dłuższej przerwy, czy podobnie jest i na regularnej wersji? Przy okazji, to chyba nie pierwszy Wasz taki wybryk, co?
S.J.: Tak, na krążku znajduje się ukryty utwór dla miłośników mrocznego i symfonicznego elektro. Nie ma on żadnej regularnej wersji, to po prostu taki nasz eksperyment [nie zrozumieliśmy się – mi chodziło, czy na wersji promo czas odstępu między coverem a tym kawałkiem jest skrócony w porównaniu do normalnego krążka. Bo co to za ukryty utwór, skoro jest zaraz po ostatnim kawałku? – przyp. Oracle]. Tym razem nie ma żadnej dłuższej pauzy, jak miało to miejsce na „Engraved Fear”. Ten kawałek różni się od innych rzeczy Capitollium, ale wciąż jest mroczny i quasi – katolicki, haha!
O.: Dobra, do coveru się przypieprzyłem, ale okładkę za to dobraliście zajebistą! Pasuje do muzyki i atmosfery, jaką staracie się wytworzyć. Kto był pomysłodawcą front coveru?
S.J.: Autorem jest Dieric Bouts Starszy (1415 – 1475), wspaniały holenderski artysta. Ciekawostką jest, iż wybraliśmy właśnie jego obraz na okładkę, na długo zanim podpisaliśmy kontrakt ze Sworn Records, wytwórnią z tego właśnie państwa. Label zresztą o naszym wyborze również nie wiedział przy podpisywaniu papierów. Ot, przeznaczenie, haha!
O.: Nie da się ukryć. Właśnie – „Bloodfall Of Flesh” jest Waszą pierwszą płytą z promocją i dystrybucją w Zachodniej Europie. Dostaliście już stamtąd jakieś sygnały co do tego krążka? Pozytywne, czy negatywne?
S.J.: Otrzymaliśmy recenzje z różnych europejskich krajów i większość z nich jest pozytywna. Poza tym (co jest dla nas ważniejsze) dostaliśmy mnóstwo listów od naszych fanów stamtąd, którzy nam gratulowali i życzyli powodzenia. Ten dobry omen oznacza, iż Capitollium będzie miało dobrą przyszłość na europejskiej scenie metalowej.
O.: Wspomniałeś o wytwórni –papiery podpisaliście z holenderską Sworn Records. Na ile krążków opiewa umowa i czego się w związku z nią spodziewacie?
S.J.: Kontrakt dotyczy dwóch albumów. Po wydaniu „Bloodfall Of Flesh” mogę powiedzieć, iż jesteśmy zadowoleni z promocji i ogólnie kontraktu. Poza tym label nie wtrąca się do naszej muzyki czy tekstów (czasami dosyć perwersyjnych, haha), więc nam to pasuje.
O.: No a dziś jest chyba trochę łatwiej kapeli z Europy Środkowej czy Wschodniej załapać kontrakt z zachodnim labelem? Czy jednak się mylę?
S.J.: Tak, masz rację. Mam cztery muzyczne projekty poza Capitollium i wszystkie mają podpisane kontrakty z europejskimi wytwórniami. Ale nadal, jeśli planujesz coś pospolitego i niezbyt unikalnego możesz mieć olbrzymie problemy, by złapać kontrakt z jakimś wydawcą. Nawet w krajach słowiańskich…
O.: No ale to chyba nie zawsze jest takie złe, teoretycznie powinno to przeciwdziałać zalewowi miernych kapel, wśród których giną te bardziej wartościowe… A Wy, jesteście zespołem podziemnym, czy macie może ambicje, by uczynić z Capitollium mainstreamową grupę na wzór Dimmu Borgir czy Cradle Of Filth? Wiesz, sprzedawać setki tysięcy płyt, wyjeżdżać na olbrzymie trasy jako headliner…
S.J.: Uważam, że jeśli jesteś prawdziwie utalentowany to masz wówczas swoją publiczność i jej szacunek. Ważnym jest też, by robić to, co się naprawdę uważa. A jeśli za swoją muzyę chcesz jedynie pieniędzy – prawdopodobnie nic nie dostaniesz.
O.: Widziałem na Waszej stronie sporo quasi-katolickich dowcipów. Fajna sprawa, nie spotkałem się z tym wcześniej, hehe… Skąd je wzięliście? Nie mieliście w związku z nimi problemów? Wiem, że na debiucie sparodiowaliście też taką fajną klepę jak „Ave Maria”…
S.J.: Ideologią Capitollium jest quasi-katolicyzm, jak już wspomniałem wcześniej. Oznacza to, iż zawsze znajdzie się tu sporo perwersyjnej parodii tak w muzyce jak w tekstach. Pomysł quasi-katolickich dowcipów na stronie był naprawdę dobry i co jakiś czas je aktualizujemy. Jest to część całej atmosfery Capitollium – perwersyjnego katolickiego smrodu.
O.: Widziałem, że spora część Waszych Przyjaciół na profilu MySpace to kobiety. Black metal, który proponujecie jest całkiem popularny wśród tej płci, bardziej niż death czy thrash… Myślisz, że od czego to zależy? Mistyczna aura, nutka romantyzmu…?
S.J.: Haha! Myślę, że odpowiedź jest dużo prostsza…Gość, który stworzył i administruje naszą stroną MySpace uwielbia kobiety [kurwa, a kto nie? Haha – przyp. Oracle] i to dlatego dodajemy mnóstwo pięknych kobiet do znajomych. I bardzo nam to pasuje, hahaha! Co do aury – myślę, że owszem, black metal ma naprawdę mistyczną aurę i większość metalowych dam jest pod jego przemożnym wpływem. I wcale nie jest to sekret, iż większość z nich woli bardziej melodyjne odmiany.
O.: Wspomniałeś, że masz też inne zespoły poza Capitollium, ja znam jedynie świetną Kroda, o której już żeśmy sobie rozmawiali przy innej okazji. Ale co mógłbyś powiedzieć o reszcie zespołów? Który z nich jest najważniejszy?
S.J.: Tu są nasze strony internetowe: www.kroda.com.ua , www.dragobrath.musica.mustdie.ru , www.ruina.com.ua , www.leadhaze.narod.ru . Zapraszam! Wszystkie one są różnymi rodzajami black metalu. Gram tą muzykę już od dziesięciu lat, więc stał się on częścią mojej duszy… Nie mogę powiedzieć, iż któryś jest bardziej lubianym przeze mnie czy ważniejszym od innych. Na pewno Kroda i Capitollium są tymi najbardziej znanymi. Ale i pozostałe są również częścią mnie…
O.: Okej, a teraz coś lżejszego – Polska I Ukraina organizują Euro2012. Myślisz, że odniesie ono sukces? Wiele osób w Polsce podchodzi do tego sceptycznie, ja na przykład…
S.J.: Ciężko powiedzieć. Ukraina ma olbrzymi potencjał, ale korupcja również jest ogromna… Z tym, że teraz nie nazywa się ona „mafia” a „politycy”. Mamy nadzieję, że 2012 będzie dobrym rokiem dla naszego kraju. Ale wciąż jest to tylko nadzieja…
O.: Dobra, na koniec rytualne pytanie – plany Capitollium…
S.J.: Nasze plany są proste – w przyszłym roku prawdopodobnie zaczniemy pracę nad nowym albumem. Może nakręcimy video do któregoś z utworów. Mamy też nadzieję otrzymać dporo dobrych recenzji naszego obecnego krążka, haha!
O.: Ok, a więc dzięki za wywiad!
S.J.: Hail dla polskich braci i sióstr! Hail Wotan!