Wydawca: Doomentia Records
Po doskonałym debiucie Altarage z 2016 roku przyszła pora na trzy kolejne, dość szybko wydane krążki we francuskiej Season of Mist. Z każdym kolejnym traciłem zainteresowanie kapelką, a na „Succumb” chyba sami się zorientowali, że zapędzili się w kozi róg.
Był to krążek niepotrzebnie długi, a jego ostatni kawałek, który ciągnął się w nieskończoność, pozostawiał ogłuszonym i zobojętniałym. Wydany po cichu w 2022 piąty już album „Sol Corrupto” był o połowę krótszy, a zespół zaczął na nim kombinować, zamiast ciągnąć dalej jedynie sprawdzone formułki aż do porzygu i zaczęło się to wszystko robić znowu dość ciekawe. Tym sposobem docieramy do „Cataract”, czyli tegorocznej EPki i jednocześnie pierwszej tak krótkiej rzeczy od czasów dema. Jest to przy okazji powrót do czeskiej wytwórni Doomentia Records, która zresztą wydawała wspomniany wyżej debiut. „Cataract” stanowi też zapowiedź nowego pełniaka, który pojawi się we wspomnianym labelu już we wrześniu. I jak ten przedsmak się prezentuje? Kurwa, no, jest dobrze. Wjeżdża kolejna dawka eksperymentu i death metalu. Zaczyna się na pełnej piździe, wchodzą znajome, nawiedzone wokale, a chwilę później kawałek zwalnia i zamienia się w czysty instrumental. Drugi numer także stawia w początkowej fazie na wprasowanie słuchacza w glebę, a później po prostu roztapia jego twarz i szybciorem zamyka się w trzech minutach. „Worst Case Scenario” zajmuje drugą połowę tego mini i przy okazji nazywa się dokładnie tak samo, jak nadchodzący album. Tu już mamy do czynienia z ambientowo-dronowym wierceniem dziur we łbie przez całe siedem minut.
Narobili mi smaka na więcej i we wrześniu czeka mnie kolejna sesja z Altarage, tym razem już z pełnym albumem. „Cataract” to taki odpowiednik zajebania jednego browarka, tylko się żołądek rozdrażnia i domaga się więcej. Ale zdarza się, że pod ręką mamy jakiś cudem tylko jednego. A ten jest zimny i smaczny, więc oceniam dość wysoko.
Ocena: 7/10