Skip to main content

Wydawca: Werewolf Records

Za zespołem działającym pod nazwą Vritrahn – Werwolf stoi dwóch muzyków. Vritrahn i Werwolf. Kurwa, nie zgadlibyście nie? O ile Werwolfa możecie kojarzyć z takich kapel jak przede wszystkim Satanic Warmastarer, Gestapo666 czy Incriminated, o tyle Vritrahn jest muzykiem mniej rozpoznawalnym.

Spiknęły się chłopaki pewnie przy jakimś fińskim tyskim czy coś i stwierdzili, ze założą hordę. Oczywiście, skoro Werwolf jest właścicielem Werewolf eRecords to stwierdzili, że wyda debiutancki materiał u siebie, bo co będzie innym płacił piniondze. No i na światło dzienne wyszła płyta zatytułowana… „Vritrahn – Werwolf”, bo jakżeby kurwa inaczej. Mamy na niej dziewięć kompozycji, będących emanacją czystego fińskiego black metalu, tyle że… no kurwa raczej przeciętnego. Choć powiem Wam, że jak przebrniecie przez pierwszy numer to już z górki. „End of the Ages” to taki upośledzony braciszek Bathory z epicko – wikińskiego okresu. Bardziej to mi się nawet kojarzy z naszym Norden, który skądinąd lubię. Potem już, jak zaznaczyłem – jest lepiej. Ale nadal bez szału. Ot, szybkie, zimne, proste, podziemne numery, z riffami kradzionymi klasykom gatunku. Tragedii nie ma, bo nawet riff kradziony Satyricon jest spoko, jeśli dobrze się go odegra, a Vritrahn – Werwolf robią to na poziomie. Solidnym, przewidywalnym i drugoligowym jednakże. No chyba, że ja się nie poczuwam do obcowania z tym kultem i jestem jebanym pozerem. Nie no, to nie jest złe, ale jakieś takie… no takie o. Spoko, ale bez szału. I pomimo dwudziestego pierwszego przesłuchania (z planowanych trzydziestu siedmiu) nadal nie chwyta mnie to za jaja ani serce.

Ale może komuś się spodoba. Do mnie trafiają raczej inne kapele z Finlandii. I nie o Korpiklaani mowa.

Ocena: 6/10

Tracklist:

1. End of the Ages
2. Silver Aurora
3. Lord of All Evil
4. …To Perish in the Silence
5. Death Torments
6. Blasphemous Metal
7. Sacrament
8. Crucifucked (S.S.)
9. Starlight Throne of the Eclipse
Oracle
17386 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj