Skip to main content

Wydawca: Art of Propaganda Records

Izraelski Tomorrow’s Rain powraca po czteroletniej przerwie z drugą płytą. Wydawało mi się, że skądś nazwę znam i nie myliłem się, bowiem ich debiut, czyli „Hollow” zrecenzowałem cztery lata temu. Jednak skoro nie mogłem sobie ich przypomnieć, domyślić się możecie, że jakoś często nie wracałem do tej płyty.

No bo nie wracałem. Nie wiem, czy przesłuchałem ją choć raz, mimo że – jak wnioskuję po recenzji, którą spłodziłem – całkiem mi się podobała. Ja po prostu rzadko słucham muzyki tego sortu. Czyli doom/death metalu z gotyckimi naleciałościami oraz dużą dozą melancholii. Skądinąd wiem, że wśród moich znajomych są osoby, dla których „Ovdan” może być nie lada kąskiem. Bowiem faktycznie, w swojej niszy Tomorrow’s Rain wypada naprawdę nieźle. Ich kompozycje przepełnione są zwątpieniem, smutkiem, brakiem, wyobcowaniem. A zdarzają się takie numery jak „I Skuggornas Grav”, gdzie wylewa się z nich ból, najprawdziwszy. I jest on wyraźnie słyszalny. Zresztą w tym utworze do tego wszystkiego dochodzi nam kobiecy wokal, które dobrze współgra z niskim, czystym głosem Yishai’a. Ten zresztą też nie ogranicza się do jednej barwy, bo na „Ovdan” słyszymy też głębokie growle, desperackie krzyki, czy też czystsze wokale w kilku odmianach.

Zespół w udany więc sposób podąża drogą wyznaczoną dawno temu przez zespoły skupione pod skrzydłami Peaceville Records. Więc tak naprawdę znajdziecie tutaj sporo naleciałości z Wielkiej Brytanii, ale też niemało skandynawskiej przebojowej powagi i smutku. A jak wysilicie ucho to i Stalowy Piotruś zanuci Wam coś zza grobu.

Ten krążek ma więc naprawdę sporo selling pointów, by podbić serca niektórych. Mojego to może nie, bo choć doceniam – niekoniecznie roztapiam się w takich dźwiękach. Plus, dziś mamy trzydzieści dwa stopnie w cieniu, a to co oferuje Tomorrow’s Rain w moim przypadku pasuje raczej do ponurych deszczowych dni. Jak sama nazwa wskazuje.

http://www.aoprecords.de/

https://www.facebook.com/TomorrowsRain

tomorrows rain
Oracle
17328 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj