Skip to main content

Swarost

 

Wydawca: Lower Silesian Stronghold /  

Przyszło mi jakiś czas temu. Przesłuchałem raz, albo dwa. Potem poleżało na kupce płyt do recenzji w myśl zasady „wino im starsze, tym ponoć lepsze”. W zasadzie  chuj wie po co. Przecież ja wina nie pijam. Za to słuchać takiej muzyki – mogę.

 

Co ja biedny żuczek mam napisać o muzyce prezentowanej przez Swarost? Muzyce o której napisano już chyba wszystko. Stworzono tysiące metafor, porównań, onomatopei, oraz innych niezmiernie_mądrze_brzmiących_środków_stylistycznych wśród których na czoło i tak wysuwają się : leśne brzmienie, Szatan się cieszy, co za chujnia, zrywa portki. Co tu napisać o muzyce, która mocno osadzona jest we wczesnych skandynawskich klimatach drugiej fali czarnego metalu? Nie pozbawiona jest oczywiście dość specyficznego ducha pierwszych polskich black metalowych hord. Dobrze wiecie o których kapelach mowa. Tutaj nie jest najważniejsze brzmienie i męcząca do pewnego stopnia perkusja „wysunięta” do przodu. Chodzi o klimat, czyli o kolejne wytarte do granic możliwości pojęcie używane do podkreślenia tego „czegoś” co jest w muzyce zespołu, ale czego nie umiemy opisać w prostych, żołnierskich słowach. Ale tak tu właśnie jest. Nie spodziewajcie się czegoś odkrywczego, czy nowomodnych emocjonalnych wiwisekcji proponowanych przez chłopców, którzy jedynie przypadkiem znaleźli się w szufladzie z napisem black metal. Spodziewajcie się konkretnego, prostego, chałupniczego wręcz łojenia, które albo lubicie i wciągacie takie płyty masami, albo od razu wypierdolicie. A bo na przykład wolicie ” jak ładnie brzmi i tekst się da rozpoznać”. Odnoszę wrażenie, że panowie muzykanci płakać po Was nie będą. Wracając do „Brzasku”. Nie jest to może coś, coby mnie poraziło swoją wielkością, ale bez wątpienia miejsce w mojej kolekcji ma. Ja lubię takie granie, więc i też pewnie obiektywny nie jestem, ale w dupie to mam. Wy możecie brać w ciemno, albo poszukać na sieci i sprawdzić. Pewnie gdzieś jest.

 

Ze szczegółów czysto technicznych. Materiał na tę EP-kę był nagrywany ponoć 5 lat. Nie wiem co chłopakom stawało na przeszkodzie (pewnie życie), ale życzę, żeby następny materiał – długograj tym razem – powstawał krócej. Z pożytkiem dla Was i słuchaczy.

 

Ocena: 6,5/10

Tracklist:

01. Synowie Archetypu
02. Porwany Żądzą Zniszczenia
03. Schyłek Nędzarzy
04. In Hoc Signo Vinces
05. Trwamy!

Ef
4557 tekstów

Cyniczny i złośliwy chuj. Od zawsze.

Skomentuj