Wydawca: Hooked On Metal Records
Hooked On Metal Records nie zasypia gruchy w popiele – kolejne wydawnictwa już czekają na zrecenzowanie. Tym razem ponownie witam się z państwem oraz z Savage Grace, dzięki dwóm, wydanym osobno materiałom – EPki „The Dominatress” oraz „Ride Into the Night”.
Zacznijmy od tej pierwszej, czyli „The Dominatress” z 1983 roku. Nie było mnie jeszcze wtedy na świecie, gdy w metalowym undergroundzie Savage Grace napierdalało sobie naprawdę niezły speed metal. Trochę jeszcze czerstwy i efekciarstwy, ale zarazem szczery do bólu. Fajnie się słucha tych pięciu kawałków, z surową produkcją, młodzieńczą werwą i słyszalnym szaleństwem. No i chłopaki chyba mieli świadomość, że poniekąd tworzyli tę scenę i podwaliny pod przyszłe thrash metalowe pomniki. Na „The Dominatress” poza pięcioma numerami z regularnej EPki dorzucono jeszcze trzy numery z „Demo 1982”. „Curse the Night” jest tu jeszcze w wolniejszej wersji, produkcja też jest gorsza, bez tego speed metalowego pazura, niemniej jednak nie mogę powiedzieć, żeby to nagranie mi się nie podobało. Jestem stary duchem, a i PESELem powoli również, więc jara mnie takie granie. Słychać było u nich tutaj wpływy brytyjskiej nowej fali heavy metalu, ale też epickim graniem spod znaku Manilla Road. We wkładce oczywiście zdjęcia, ale i na przykład plakaty. Kurwa, jak patrzę na line up takiego Metal Hammer Festival… Ech, pomarzyć można.
Drugi krążek to wznowienie EPki „Ride into the Night” z 1987 roku. To ja może zacznę od minusów. Olbrzymia szkoda, że zmieniono okładkę w stylu „mmmm… cycunie” na taką w stylu „a gdzie są cycunie?”. No szkoda, olbrzymia szkoda. Jednakże pozostaje muzyka – na szczęscie niezmiennie dobra. „Ride into the Night” jest zdecydowanie dojrzalszym, chyba najdojrzalszym materiałem ze znaczkiem Savage Grace. I na nim chyba znów zespół bardzo mocno zbliżył się do bardziej epickiej odmiany – „We March On” czy (może w trochę mniejszym stopniu) numer tytułowy to przykłady doskonałego połączenia melodii, agresji i wzniosłości. Nawet dziś słucha się ich naprawdę świetnie. Z kolei „The Healing Hand”, na poły balladowy, jest jakby kontrą do szalejącej już wówczas thrash metalowej nawałnicy. Wspaniały materiał, do tego uzupełniony o niezły cover Deep Purple. Żeby nie było nam mało, na krążek dorzucono dodatkowo kawałki z „Demo 1983” – te z kolei są dzikie, nieokiełznane, od kawałków z 1987 roku dzieli je niby tylko cztery lata, jednak muzycznie różnice są bardzo wyraźnie słyszalne. Fajne porównanie, przynajmniej moim zdaniem.
I w ten sposób dostajemy niemal całą dyskografię Savage Grace od Hooked on Metal Records. Dla mnie – świetna sprawa. Katia i Dominik mają u mnie dużą wódkę, gdy tylko nadarzy się okazja.
„The Dominatress + Demo 1982”
1. | Fight for Your Life | ||
2. | Curse the Night | ||
3. | The Dominatress | ||
4. | Live to Burn | ||
5. | Too Young to Die | ||
6. | Curse the Night (Demo 1982) | ||
7. | Genghis Khan (Demo 1982) | ||
8. | Sceptres of Deceit (Demo 1982) |
„Ride into the Night + Demo 1983”