Wydawca: Filosofem Records
Roland Neubauer odpowiedzialny za ten projekt sam się do nas zgłosił z propozycją recenzji. Następnie osobiście wziął i wysłał fizyczny nośnik w podróż z Węgier do Polski. A teraz sam zbierze owoce swojego działania w postaci słownego wpierdolu.
No dobra, aż tak źle nie jest. Ale zajebiście też nie. Jest średnio, czyli jak zwykle u mnie. Najsamprzód kilka spraw technicznych. Materiał „Néma gyász” powstał w 2012 roku. Został on teraz zremasterowany. Dodano jeden utwór i wydano w wytwórni, którą wspominany już Roland, sam sobie założył. Ta druga kwestia jest czysto informacyjna. Natomiast z czasu od premiery do momentu, kiedy materiał wylądował w odtwarzaczu, wynika cała poniższa litania.
Pierwsza sprawa – słychać mocne niedostatki kompozycyjne. To kładzie się mocnym cieniem na odbiór tego krążka. Po drugie – wierzcie mi lub nie – słyszę, że ten materiał był nagrywany lat temu kilka.
Atmospheric Black Metal, bo taką łatkę przybił sobie Witcher, który dane nam tutaj słyszeć nie odpowiada mojej wizji takiego grania. Brakuje mi tu gór, przestrzeni i oniryzmu. Pierwszy z aspektów jest powiedzmy zrozumiały. Węgry kraj w 80% nizinny, a najwyższy szczyt ledwo wyżej 1000 metrów, więc brak podstawy do górskiego Black Metalu.
Kwestia nieobecnej przestrzeni – za to akurat odpowiedzialne są gęste i ciężkie klawisze, które bardzo mocno akcentują obecność. Ba, powiem więcej. Cały ten materiał wygląda jak skrojony pod osobę odpowiedzialną za klawisze. Pozostałe instrumenty są tutaj jedynie dodatkiem. Klawisze te kojarzą mi się nie tyle z Atmospheric Black, co mocno charakterystycznymi dźwiękami kapel death/doom/goth z lat 90. Aczkolwiek w odświeżonym wydaniu powiedzmy końcówki 1 dekady XXI wieku. Natomiast nie tylko to skojarzenie mi się pojawia, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Ale ono uderzyło jako pierwsze. Drugie bardziej oczywiste – już do całości: pewien zespół na „Be”.
I trzecia sprawa – brak oniryzmu. Może nie muszą to być od razu kruche senne wizje spod znaku Lustre. Ale już na przykład taki Severoth ze swoim podejściem do tej kwestii, jak najbardziej. A brak tego, co w moim odczuciu jest wartością dodaną w przypadku Atmospheric, robi z tego materiału prosty black metal z klawiszami. Czyli szału nie ma.
Jeszcze jedna kwestia już na sam koniec. Zastanawiałem się – w kontekście tego, że materiał ma 8 lat – jaka byłaby moja jego ocena w tamtej rzeczywistości. Muzycznej i pozbawionej bagażu zdarzeń, które nam i mi osobiście się przez ten czas przytrafiły. I tak sobie wydumałem, że byłaby punkt wyższa od dzisiejszej.
Ocena: 5,5/10
Tracklist:
01.Intro
02.Egyedül
03.Néma gyász
04.Esőnap0
5.Keresztúton (bonus track)
