Wydawca: Putrid Cult
Gotowi na kolejną porcję piwnicznych wyziewów i brudu spod paznokcia? Oto Trupi Swąd i debiutancki album „Nekromancja„, który zabierze was na prywatną imprezę w publicznym przedszkolu nr 6! Gdzie cała rzesza przedszkolaków pisze (prawdopodobnie pod przymusem) dla Nikkiego teksty do piosenek.
Mało coś na tym naszym podwórku zespołów, które chcą brzmieć, jak coś, co wypadło diabłu spod ogona te 3x lat temu. Z jednej strony szkoda, ale narzekać też nie ma co, bo to, co się uchowało, brzmi najczęściej naprawdę dobrze. I Swąd możemy zaliczyć właśnie do tych „dobrze brzmiących„ hord, gdzie na pytanie: a gdzie miks i mastering? Odpowiedź brzmi: a komu to potrzebne? Całość bez niespodzianek w dalszym ciągu utrzymana jest w mocno prymitywnej black, speed i heavy metalowej otoczce gdzie próba wyjścia z jakimś rozbudowanym i karkołomnym riffem spotkałaby się z uśmiechem politowania. A o co chodzi z tymi tekstami? No brzmią jak wyrwane z zeszytu jakiegoś przedszkolaka, który właśnie zdał sobie sprawę, że cała ta wiara to chyba jest jakaś taka naciągana. Zwrotki w utworach w stylu „jezus chuj wozi gnój„ to chleb powszedni. I stanowią czubek góry lodowej w konkursie: jak obrazić jahwe i spółkę? Słodkie i prymitywne zarazem haha, ale ja to kupiłem. Nóżka sama chodzi. Zwłaszcza, że wokal pomimo prucia wycia i fikołów, jest naprawdę wyraźny.
Progresu przy następnych wydawnictwach się nie spodziewam, bo w tym graniu nie o to chodzi. Chłop ugruntował sobie pozycję. I wianuszek fanów, a nawet i może fanek! Retro grania na pewno zdobył. Polecam i pozdrawiam.
Ocena: 7/10
Tracklista:
1. Piekielna inkantacja
2. Pod nieświętą banderą
3. Kult zła
4. Czarna magia
5. Nekromancja
6. Bestialska żądza
7. Ostateczna egzekucja
8. W imię Diabła
9. Pactum Infernum
