Powróciło z nowym albumem rodzime Torture of Hypocrisy. Nie wiem ilu z Was ich kojarzy, ja pamiętam z poprzedniej płyty, że było to całkiem przyzwoite granie, sprawdźmy więc czy trzymają się tej drogi…?
Wydaje mi się osobiście, że na „RBMK – 1000” kwartet z Mikołajków (Mikołajek?) zbrutalizował swoją muzykę nieznacznie. O ile wcześniej był to techniczny thrash metal, tak teraz podpada mi to bardziej pod death/thrash o industrialnym posmaku. Pod względem liryków krążek dotyczy katastrofy w Czarnobylu, stąd też sporo tutaj industrialnych przeszkadzajek, sampli z rozmowami prowadzonymi po rosyjsku (czy tam ukraińsku). No i muzyka też ma taki właśnie posmak – czuć tutaj precyzję, grube brzmienie, wyprodukowane bardzo sterylnie i czysto. Numery są raz szybsze, raz wolniejsze, ale wszystkie mają charakterystyczny groove. Może niekoniecznie jest to moja bajka, ale doceniam kunszt wykonania. Niemniej jednak jakoś mi ten krążek przelatuje przez odtwarzacz i przez głowę, ale żeby w pamięci miało coś zostać – no niestety. Nie jest to złe, jest po prostu nie do końca moje, heh…
Sprawiedliwość trzeba Torture of Hypocrisy oddać – to porządny materiał i może już najwyższy czas, żeby ktoś ich dostrzegł – jak długo chłopaki jeszcze sami sobie będą wydawać płyty?
Ocena: 6,5/10
Tracklist:

k
4 stycznia 2017 at 20:27
Z Mikołajek… 🙂