Nowy płyta Thunderbolt spadła na mnie niczym nomen omen grom z jasnego nieba. Chociaż może przesadzam, w końcu nie od wczoraj wiadomo, że Paimon i spółka dupy nie dają, co potwierdziły wcześniejsze wydawnictwa. Możecie mi wierzyć lub nie, ale w momencie, kiedy pierwszy raz wziąłem się do przesłuchiwania „Apocalyptic Doom”, nad Rzeszowem rozpętała się burza z takim błyskawicami i zacinającym deszczem, że musiałem odłączać wszystko od prądu. Natomiast w okolicznych miejscowościach zrywało podobno dachy. Przypadek? Nie wiem.
„Apocalyptic Doom” – tytuł mówi wszystko. Czterech diabłów: Paimon, Stormblast, Necrosodom i Triumphator pokazali plebsowi zakochanemu w landrynkowatych dźwiękach, bezczelnie nazywanych black metalem, co to rzeczywiście znaczy grać Black Metal. Black Metal bliski źródeł, dodajmy. Na tej płycie nie ma wytchnienia, jest szalenie intensywna i opętana muzyka. Paimonowi udało wykreować się atmosferę zimną i duszną, jaką swego czasu uraczyli nas Norwegowie z Mayhem na ich opus magnum – „De Mysteriis Dom Sathanas”. Wystarczy, że posłuchacie tego albumu na dobrych słuchawkach i stwierdzicie to samo (polecam w tym celu przesłuchanie jedynego kawałka na płycie w języku ojczystym, zatytułowanego dosadnie i bezkompromisowo „Spadnie śmiertelny cios na głowy chrześcijańskich psów”). I chociaż spotkałem się odnośnie nowego Thunderbolt również z niepochlebnymi recenzjami, ja będę się uparcie trzymał swojego zdania. Ta płyta nie ma słabego utworu, ani nawet słabego momentu. Od początku do końca uderza kanonada furiackiego napierdalania w bębny, a także nieprzerwana i bezlitosna nawałnica ostrych riffów. Mocnym punktem są też solówki, żeby wymienić tylko tą kończącą drugi na płycie „Occult Gateway Of Hell”. Dźwięki, jakie płyną z mojego odtwarzacza kojarzą mi się z olbrzymią falą ognia, która z ogromną prędkością sunie we wszystkich kierunkach, zostawiając po sobie tylko popiół. Nie będę rozpisywał się o tym, jak to świetnie technicznie spisują się muzycy Thunderbolt, bo przecież nie o to chodzi – zorientowani w temacie wiedzą, czego się spodziewać po jednym z najlepszych polskich bandów. Ale czy aby tylko polskich? Zdecydowanie nie – już na „Inhuman Ritual Massmurder” zespół pokazał, iż reprezentuje poziom światowy. „Apocalyptic Doom” jedynie potwierdzi ich klasę.
Jako ciekawostkę można dodać, że kilka liryków dla Paimona spłodził znany z Urgehal, Nefas, a w jednym z utworów zaistniał gościnnie Kali Bitchmaster, ale to już jedynie gwoli kronikarskiego obowiązku. Nawet bez tych szczegółów „Apocalyptic Doom” jest świetnym albumem i obowiązkowym zakupem dla fana czarnych dźwięków.
Thunderbolt zaserwował nam blisko godzinę Black Metalowej rzezi. Ale ta godzina mija bardzo szybko, a ja nadal chcę jeszcze. Nie wiem, który to już raz kręci się to CD w moim odtwarzaczu. Nie obchodzi mnie to. „Apocalyptic Doom” nie daje mi nawet czasu na zastanawianie się nad tym. I wcale nie narzekam, bo wiem, że jak tylko w pokoju zalegnie cisza to nie będzie ona długotrwała. Już Thunderbolt się o to postara.
Ocena: 9/10
Tracklist:
1. | The Omen / Apocalyptic Doom | ||
2. | Occult Gateway of Hell | ||
3. | Infernal Redemption | ||
4. | Unity With Thousand Names | ||
5. | Spadnie Smiertelny Cios… | ||
6. | The Inner Beast | ||
7. | Scumslaughter | ||
8. | The Mark of Cain | ||
9. | Beyond The End of Time |
