Ni stąd ni zowąd, rzekłbym nawet – niespodziewanie – zostałem potraktowany Strumieniem Krwi. I to krwi pochodzącej z Niemiec. A nie wiadomo, co w takiej pływa.
W tej widzę czerni dużo, bowiem „Ultimate Destination” to od początku do końca zimny jak lufa parabellum black metal. Nie wiem, jakie są ich ideologiczne horyzonty, a także czy będą ukontentowani, jeśli porównam ich do Marduk lub Dark Funeral, ale zaryzykuję – nie mówię przy tym, że Streams Of Blood są toczka w toczkę jak Szwedzi, jedynie wskazuję Wam kierunek, w jakim zmierzają moje skojarzenia. Przy czym muzyka Niemców jest jakby brudniejsza i bardziej nastawiona na antyhumanizm niż w przypadku tamtych zespołów. Chwilami klimat jest duszny, jakby ktoś przypadkiem (?) otworzył puszkę Cyklonu B – „Bringer of Light” na ten przykład, zwłaszcza pod koniec cechuje się wkurwieniem na ludzką zarazę, wyczuwalnym na kilometr. Przy takim „Beast Reflect” zaś zawsze nachodzi mnie ochota na małą destrukcję, bo niesie ze sobą ten kawałek dawkę wkurwienia. W wolniejszych a zarazem bardziej rytmicznych momentach z kolei na myśl przychodzi mi Carpathian Forest. Zwłaszcza, że produkcja „Ultimate Destination” jest przybrudzona, szorstka i surowa, kojarzy mi się przez to z ekipą Nattefrosta, więc brzmienie jest kolejnym plusem dla Bawarczyków. Zdecydowanie bardziej lubię taki black metal, niż jakieś symfoniczne pierdy w stylu recenzowanego przeze mnie niedawno Sidious.
Streams of Blood ciała zdecydowanie nie daje, choć i o jakieś nieoczekiwane krzyki uniesienia mnie nie przyprawiają – zdecydowanie jednak jestem za udzieleniem im kredytu zaufania przez zwolenników czerni.
Ocena: 7/10
Tracklist:
1. | Intro | ||
2. | Road to Ruin | ||
3. | Temple of Blood | ||
4. | I have the Might | ||
5. | Bringer of Light | ||
6. | Inner Tyrant | ||
7. | Beast Reflect | ||
8. | The Master | ||
9. | Von der Realität in das ewige Licht | ||
10. | New World Order 2012 |
