Wydawca: Naga Production
Jest parę zespołów za naszą południową granicą które cenię. Tak ze Słowacji, jak i z Czech. Przyznaje, zawsze traktowałem tych drugich trochę z przymrużeniem oka, może to przez język, może to przez wszechobecny kminek. Minęły mi już czasy podniecania tak czeskim piwem, jak każdym zespołem grającym black z jakimiś folkowymi naleciałościami. A tu pac, przychodzi mi do recenzji Stiny Plamenu.
Zespół ten jest mi znany. Fakt, że nie słyszałem żadnej z wcześniejszych 3 płyt, za to słyszałem pierwsze demo, zdobyte jakimś cudem 7 lat temu, przez mojego znajomego. I całkiem mi się wtedy spodobało. Także ucieszyłem się, że będę miał okazje zapoznać się z najnowszym albumem Stiny Plameny, zatytułowanym „Odpadni galerie”. Generalnie muzyka to pomieszanie starego, zimnego i nienastrojonego blacku z motywami folkowymi. Utwory nie są jako¶ specjalnie skomplikowane. Szybko, wolno, szybko, wolno. Chociaż jak tak patrzę co przed chwilą napisałem, to może trochę przesadziłem. Ten oldschoolowy black jest bardziej newschoolowy. Brudu nie ma, siary trochę. Tak to wygląda na początku, potem się chłopaki rozkręcają. W drugim i trzecim utworze, jadą blackiem ze wspominanymi motywami folkowymi i wokalistką, które w późniejszych utworach też się pojawia. W 7 mamy nagle intro i typowe blackowe łojenie z punkową perkusją ( oj tak, tak). I taka jest właśnie ta płyta. Różna. Trudno do jednoznacznego zamknięcia w ramy. Dodam, że album średnio równy. Bo np. utwór pierwszy jest słaby i przewidywalny, kolejne co raz lepsze, aż dochodzi do 6 który znowu puka w dno od spodu. I 7 który dla mnie razem z 9 rządzą na tej płycie. Nic odkrywczego, ale posłuchać parę razy w miesiącu można. Ciekawa natomiast jest tematyka tekstów. Album „Odpadni Galerie” opowiada historię kanalizacji w Pradze. Klimatyczny temat przyznacie. Niestety mimo to, że przecież język słowiański, to ja teksty rozumiem średnio. Obczajam o co chodzi. I wiem wiem ograniczony jestem, ale ten język mnie zawsze śmieszył. I czytanie tekstów, a do tego słuchanie wokalista drze się po czesku, no, wzbudza uśmiech na mojej twarzy.
Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony, nie jest to może jakieś specjalne cudo, ale posłuchać się da. Z drugiej strony jest lepsze od metalowego gówna które teraz zalewa rynek. Szczególnie tego corowego. Stiny Plamenu nie ma raczej szans stać się, obok silikonowej Heleny V., towarem eksportowym Czechów. Dostępu do morza raczej też im nie załatwi. Ale fajnie chłopaki grają.
Ocena: 6.5/10
Tracklist:
01. | Síj mezimìstských stok | ||
02. | Pád | ||
03. | Dolù na zvradla | ||
04. | Nejhlubší patro | ||
05. | Po pùlnoci | ||
06. | Dark Sewage Star | ||
07. | Než zaèaly se v Praze stavìt stoky | ||
08. | Pøíchod Rady Lindleye | ||
09. | Objekt staré èistírny | ||
10. | Mezi válkami |