Wydawca: Godz ov War Productions
Lepiej późno niż wcale – powiedziała Karyna, gdy nareszcie dostała okres po upojnej nocy z Sebą. I tak też pewnie pomyśleliście, widząc tutaj recenzję ostatniego strzału od Stillborn.
No bo chwila już minęła od premiery, a u nas o „Crave for Killing” ani słowa. Tak się jednak nie godzi, nie po to jakiś Żyd umierał na patyku, żebyśmy nie napisali, jak wspaniale go potem Stillborn obraża. Co powiecie na to, że najnowsza EPka jest jeszcze bardziej surowa od wcześniejszych materiałów? Tak, da się. Autorskie strzały walą w ryj, mieszanka black i death metalu w najlepszym stylu. W zasadzie to te numery niewiele różnią się od tych z poprzedniczki. Samo brzmienie jest po prostu jeszcze bardziej szorstkim brzmieniem. Mówiłem o autorskich, bo jest i cover. Powiedzmy, że cover. „Korowód”, którego pierwowzór wykonany został jakiś czas temu przez Marka Grechutę. Jak wypada? W chuj dobrze. Podoba mi się bardziej, niż inny cover Grechuty, tyle że w wykonaniu Bednarka. Rzekłem.
No nie rozwodziłem się nad nową propozycją od Stillborn, rzekłbym nawet, że to propozycja nie do odrzucenia, ale wraz z tym albumem odrzucacie jednakże wszystko co święte.
Ocena: 8/10
https://www.youtube.com/watch?v=c8CSvUa45UA
Tracklist:
1. | It’s a Sinner | ||
2. | To Be | ||
3. | Crave for Killing | ||
4. | Korowód | ||
5. | Staroświeckość we mnie jest |
