Wydawca: Nuclear Blast Records
Czas akcji – 17:28. Lato 2005 roku. Miejscowość Falkenberg w Szwecji. Pokój typowego szwedzkiego nastolatka. Ciszę przerywa sygnał dzwonka telefonu komórkowego.
Roland Johnson: Siema Richard, co słychać?
Richard Sjunnesson: Siemanero, Roland! Sprawę mam…
RJ: Czekaj, ściszę telewizor, bo leci właśnie „Buffy, postrach wampirów”… No, okej, co tam chcesz?
RS: Wiesz co, tak sobie myślę, że chciałbym założyć jakiś zespół, taki co gra mocną muzykę.
RJ: Jak Linkink Park?
RS: Nie stary, coś mocniejszego, jak Bullet For My Valentine, czy coś w ten deseń. Znasz ich?
RJ: Tak, ściągnąłem sobie ich ostatni album z neta i widziałem ich teledysk na jutjubie. A co cię tak naszło na zespół?
RS: Aaa, wiesz dostałem od starych gitarę na szesnaste urodziny, całkiem mi z nią do twarzy, to wiesz, spróbowałby coś pograć, nie?
RJ: Okej, ja wezmę gitarę brata, jemu rodzice zasponsorowali studia medyczne, to już mu się nie przyda. Ale tak tylko w dwóch będziemy grać?
RS: Gadałem jeszcze z takim grubym, co dwie klasy wyżej od nas jest. Wiesz, ten z zawalistą naszywką Deftones na plecaku. On też byłby chętny.
RJ: Superowo! Ktoś jeszcze będzie z nami grał?
RS: Czekaj chwilę… Nie mamo, nie wiem gdzie tata położył kije do golfa! Niech sprawdzi w bagażniku Volvo! Nie w Twoim, w jego! Okej, jestem już Roland. Wiesz, jeszcze się kogoś dokoptuje, braci spytam, może będę chcieli. Słuchaj, ja to już obmyśliłem wszystko. Kupimy jakieś luzackie ciuchy, pójdziemy do fryzjera, zrobi nam odlotowe fryzy i w ogóle… A, no i będziemy grać mocno, ale zwolnienia też będą i wtedy będziemy śpiewać melodyjnie, tak nananaaa nananaaaaa nanaaaa!!!!!!
RJ: Ty, a Karin mogłaby z nami grać? Mówiła, że też lubi Bullet For My Valentine i innych takich zespołów mocnych strasznie, nie wiem, Linkink Park i Korna nawet chyba… A poza tym ma fajne cycki i może da się przelecieć… Wiesz, głupio całe życie być prawiczkiem, a do matury już niedaleko…
RS: Wiem, też myślę o tym, jak tylko mutację przeszedłem. To wyślij jej esa, że zakładamy zespół i żeby przyszła.
RJ: Ty, a wyda nas ktoś jak już założymy zespół?
RS: Wiesz, mój ojciec ma takiego kolegę w dużej firmie płytowej, Nuklear Chlast, czy coś… W golfa razem grają. I wiesz, ta firma robi konkurs dla młodych talentów, a ten kolega będzie w jury, to tata mu coś tam szepnie. Więc nie ma problemu. I zrobią nam super odjechane zdjęcia i teledysk nakręcą i w telewizorze go będą puszczać dużo, bo to ważna ta firma jest. Przebijemy nawet tych cieniasów z Tokio Hotel!
RJ: Weź, ja ich lubię! Fajni są! Ale dobra! Ty, to ja zrobię zadanie z matmy i wpadnę, wymyślimy jakąś zawalistą nazwę i jakąś próbę zrobimy.
RS: Dobra, to ja wezmę zawołam braci i zadzwonię po resztę, ty tylko tego esa Karin wyślij. Narka!
RJ: Odlotowo! To na razie!
Tak właśnie powstała 782974692016 grupa, która nieudolnie próbuje wpisać się w metalcore’owy nurt. Z tym, że metalu jest tu tyle, ile w historii Polski udanych powstań narodowych. Do tego szwedzkie młodzieniaszki nagrali cover… Tatu! Muzyka Sonic Syndicate jest tyleż popularna co wtórna i bezwartościowa. Szkoda mi ścierać klawiatury w kompie na pisanie o takim gównie. Teraz muszę zaaplikować sobie ostatni Inferal War, żeby pozbyć się tego niesmaku w uszach. A Sonic Syndicate i ich „Only Inhuman” wrzucę do klopa. Tam ich miejsce.
Ocena: 1/6
Tracklist:
1. | Aftermath | ||
2. | Blue Eyed Fiend | ||
3. | Psychic Suicide | ||
4. | Double Agent 616 | ||
5. | Enclave | ||
6. | Denied | ||
7. | Callous | ||
8. | Only Inhuman | ||
9. | All About Us (t.A.T.u. Cover) | ||
10. | Unknown Entity | ||
11. | Flashback |
