Wydawca: Prosthetic Records
Dziś będzie kolejny zespół, którego nazwę potrafią poprawianie wymówić nieliczni. I nie będzie to BM z Islandii. Tym razem takie zagadki z fonetyki fundują nam Szwajcarzy.
Schammasch, bo o nim mowa, znany jest z tego, że potrafi nagrywać arcydługie płyty. Ciężko to nawet nazwać płytą (w sensie w liczbie pojedynczej), bo poprzednie pełne wydawnictwo zajmowało np. aż 3 srebrne krążki. Tym razem jest nieco krócej, bo „Hearts of No Light” mieści się na jednym nośniku, ale i tak trwa ponad godzinę. Muzyka grana przez Schammasch to black metal bardzo mocno nastawiony na melodię i klimat.
Klimat zawdzięczamy inspiracjom różnymi religiami wschodu, natomiast melodia wydaje się nie najgorszym środkiem wyrazu do oddawania pewnych określonych emocji związanych z takimi wpływami. Już wcześniej takie granie wychodziło im całkiem nieźle, choć długość wydawnictw nieco mnie odstręczała. Najlepiej poradzili sobie na poprzedzającej ten materiał EP-ce i ją uważam nadal za ich najlepszy. Tu mamy w zasadzie dalej to samo, ale ze względu na to, że jest to pełniak, to całość jest znacznie bardziej rozbudowana, żeby nie napisać rozwlekła.
Mimo wszystko słucha mi się tej płyty całkiem nieźle. Środek trochę mi się dłuży, ale początek i koniec wchodzą mi nad wyraz dobrze. Zasadniczo uważam, że zespół ten umie w melodyjny „klimatyczny” black metal, ale powinien popracować nad konstrukcją utworów. Dodanie 2-minutowej instrumentalnej wolnej i delikatnej wstawki może zrobić robotę, ale dodawanie kilku takich wstawek zdaje się sztucznie wydłużać całość i nie jest to zarzut wyłącznie do tego materiału, ale do twórczości tego zespołu w całości.
Mimo tych niedociągnięć uważam „Hearts of No Light” za ciałkiem udany materiał, który ostatnimi czasy katuję dość mocno.
Ocena: 7/10
Tracklist:
01. Winds that Pierce the Silence
02. Ego Sum Omega
03. A Bridge Ablaze
04. Qadmon’s Heir
05. Rays Like Razors
06. I Burn Within You
07. A Paradigm of Beauty
08. Katabasis
09. Innermost, Lowermost Abyss
