Wydawca: Werewolf Promotion
Doczekaliśmy się kochani moi. Oto Rivers Like Veins wypuściło swój pierwszy długograj zatytułowany “Z iskier srebrnych orszaków”. Obraz “Gęsiarka” Axentowicza dobitnie pokazuje, z jaką muzyką idzie się tu zmierzyć, oraz jakich klimatów możemy się spodziewać.
Przygotujcie się więc na niecałe czterdzieści pięć minut atmosferycznego black metalu uciekającego hen daleko na wieś. I serio, gdybym miał podsumować ten album jednym zdaniem to bym palnął coś w stylu “ten album to black metalowa wyprawa na wieś, by karmić gąski, głaskać pieski i doić krowy”. Jednak, że nie mam co do gara włożyć, a wierszówka sama się nie wyrobi, to jedziemy dalej. Tak jak muzyka zawarta na poprzednim materiale ze splitu z Stworz była surowsza, a wszystkie upiększacze zostały odstawione na boczny tor, tak tutaj pokuszono się o uwydatnienie tego atmosferycznego ducha pamiętanego z pierwszych nagrań. Wszystko jakby tutaj zwolniło, byśmy mogli delektować się tym, co najlepsze. A co tutaj jest najlepsze? Po pierwsze żeński wokal, który według mnie odgrywa tu lwią rolę, jeśli chodzi o budowanie klimatu oraz klawisze. Przemyślane i niewrzucone na siłę, żeby ot, tak sobie plumkały. Męski wokal ukrył się zaś za fasadą zbudowaną z gitar i dość charakterystycznie brzmiącej perkusji. To, że teksty są w naszym ojczystym języku, chyba nie muszę wspominać?
Ekipa Rivers Like Veins naprawdę się postarała od pierwszych sekund słychać, że jest to w pełni przemyślany materiał. Poprzeczka postawiona wysoko, ciekaw jestem czy następny materiał będzie równie udany. Nie pozostaje mi nic innego jak przytoczyć to:
Mama gąska: Gąski, gąski do domu.
Gąski: Boimy się.
Mama gąska: Czego?
Dzieci: Złych płyt.
Mama gąska: A gdzie one są?
Dzieci: Za górami, za lasami.
Mama gąska: To gąski, gąski do domu.
Ocena: 9/10
Tracklista:
01. Wschód
02. Kształt obcego ducha
03. Skrzydlaty siewca ciszy
04. Trupie ich ręce
05. Jak widmo potępione
06. Do śmierci – Melodia mgieł nocnych II
07. Wian Osmętnic
08. Twe imię Nieszczęście
