Przyzwyczaiłem się, że jak Brazylia to death metal. A tutaj, wraz z właśnie recenzowaną epką, trafił się mnie thrash metal. Niech więc będzie.
Włączam płytkę i co słyszę? Oj, panowie, tak wyraźna fascynacja Kreatorem zakrawa prawie na brzydkie słowo na „p”. Domyślcie się, jaki to wyraz. Okej, może przesadzam, ale fakt faktem, iż „Violent Phoenix” spokojnie mógłby znaleźć się na takim „Cause For Conflict”. Nawet wokal Carlosa przypomina barwę głosu Millego z okresu wspomnianego albumu. Aczkolwiek sam początek tego utworu kojarzy mi się z „Seasons In The Abyss”. Lecz potem mamy już Stwórcę jak się patrzy. Następny numer to już z kolei trochę inna bajka – jest wolniejszy, z melodyjnym refrenem śpiewanym czystym głosem, mający taki heavy/hard rockowy posmak. I jakoś mi się specjalnie on nie podoba. Bo brzmi to tak nijako. Jakby zespół chciał nagrać singlowy numer, co to go fani na koncertach mogą śpiewać. Dodatkowo okraszono go solówkami, które wydają mi się na takie miętkie. Za miętkie jak na thrash metal. Lepiej już jest w utworze zamykającym płytkę. Mimo, iż znów Niemcy zostali wzięci na tapetę. No ale mało który zespół od razu tworzy w swoim własnym, niepowtarzalnym stylu. Jednak plusem jest to, iż chłopy robią to co robią w sprawny sposób. Ale minusem (tak muszę się czepiać) jest okładka, totalnie pretensjonalna. A jeśli to słowo jest dla Was za trudne, to powiem inaczej – do dupy jest, hehe. Dobra, krótka płytka, to i recenzja nie będzie długaśna.
Jeśli Kreator znajduje się w ścisłej czołówce Waszych ulubionych kapel, to możecie śmiało zainteresować się Brazylijczykami. Zwłaszcza, że epka jest dostępna na ich stronie internetowej. Jeśli jednak wolicie słuchać prekursorów, niż epigonów, to sobie możecie „Violent Phoenix” spokojnie odpuścić.
Ocena: 7/10
Tracklist:
1. | Violent Phoenix | ||
2. | Abduction | ||
3. | The Annunciation | ||
4. | About Angels and Demons |
