Wydawca: Living Temple Records
Dziś wybierzemy się na wyprawę do Chile za sprawą Pyreficativm, czyli kapeli, która właśnie zadebiutowała albumem zatytułowanym „संसार का पथ”.
Znowu ten sanskryt? A no znowu. I to tym razem w Chile. Pyreficativm gra black metal. A w zasadzie to black metal z elementami doom i oriental. Ten black metal nie jest wcale zły. Ciekawe się komponuje ze zwolnieniami. Gardłowy jest całkiem ok. Interesująco prezentują się damskie wokale. Generalnie kombinowania jest tu sporo, nawet powiedziałbym, że więcej niż samego black metalu. Nie ma, co ukrywać: płyta stawia nacisk na nastrój i klimat. Szkoda tylko, że cały materiał trwa ponad godzinę i piętnaście minut. Dla mnie to stanowczo za dużo. Nie jestem w stanie dać mu rady za jednym posiedzeniem. Płyta jest trochę na siłę wydłużona, bo posiada kilka numerów, które są w zasadzie ambientowo – orientalnymi wstawkami… Jeden trwa ponad jedenaście, inny ponad sześć minut… Sprawia to, że długość tego materiału zniechęca do słuchania… Ale płyta, jako taka nie jest zła. Ma ciekawy klimat, który udało się odtworzyć gościom żyjącym w zupełnie innej części świata. Nie zmienia to faktu, że jest jedno słowo, którego chce uniknąć od początku tej recenzji, opisującej najlepiej ten materiał. To słowo to nuda. No nie porywa tam muzyka i nigdy nie było to jej intencją, ale ta grubo ponad godzina to dla mnie czas nie do przeskoczenia.
Nie lubię takich płyt, bo mnie zwyczajnie w świecie męczą. Daję jednak ocenę przyzwoitą, bo klimat mi odpowiada.
Ocena: 7/10
Tracklist: