Wydawca: Psycho Records
Na przykładzie pierwszego długograja Pandemic Genocide – zespołu z miasta o zajebistej starówce – można prześledzić w jaki to sposób tworzą się porównania, które potem stają się łatką przyczepianą do zespołów, a dodatkowo widać, kto komu podpierdala co lepsze teksty i umieszcza jako „swoje” przemyślenia.
Dla mnie nazwa Pandemic Genocide była w zasadzie do tej pory obca. Być może ktoś, gdzieś, kiedyś, ale ciężko żebym pamiętał wszystkie zespoły. Czy „Mighty Apocalypse” doprowadzi do tego, że o zespole za jakiś czas będę pamiętał?
…
……
Ależ emocje….
….
Nie wiem przyznam szczerze. 8 utworów, które tutaj znajdziecie dość wyraźnie pokazuje, że Pandemic Genocide nie ma zamiaru wymyślać nowego akceleratora liniowego z falą bieżąca. 33 minuty death metalowego grania w pewnym serwisie określonym jako „dość oldschoolowy death metal”. Czyli można rzec, że nie dość nowoczesny ten śmierć metal w wykonaniu Pandemic Genocide. Jeśli chcecie mieć jako takie rozeznanie na kim Torunianie się wzorują, poszperacie nieco w początkach deathmetalowego grania, ale zahaczcie również o początek lat 90. Celowo nie podaje konkretnych zespołów, bo zrobili to już inni ( chociaż mam wrażenie, że zrobił to tylko jeden osobnik, a reszta bezczelnie od niego zerżnęła) i w zasadzie trudno się z takimi porównaniami nie zgodzić. „Mighty Apocalypse” przeznaczone jest albo dla tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z death metalem i będzie to dla nich świeże, odkrywcze i ja pierdole, albo dla maniaków śmierć metalu łykających takie klasyczne płyty oparte na wzorach i patentach może ogranych, ale za to sprawdzonych i pewnie kopiących. I tu przy aplauzie na scenę wchodzi Król, czyli ja i wygłaszam płomienne przemówienie o potrzebie świeżości i odwagi, przekraczaniu przepaści nieprzekraczalnych i inne takie komunały. Bardziej bystry obserwator z widowni rzuci sakramentalne „kurwa, przecież i tak już wszystko było” i w zasadzie pozamiatane.
Oldschooldeathmetalomania trwa w najlepsze i dla jednym to pewnie dobrze, dla drugich nie. Problem polega na tym, że w zasadzie wszystko to zlewa się w jednokolorowego gluta, który na pierwszy rzut oka jest może i ciekawy, ale za chwilę i tak wcieramy go pod stół. Pandemic Genocide na tak, ale dajcie tu trochę więcej duszy i pomysłów.
Ocena: 6,5/10
Tracklist:
01. Celebration/Intro
02. Arcana Mortem
03. Fvneraland
04. Abyss of Blasphemy
05. Mighty Apocalypse
06. Satanarchy
07. He Despises Your Prayer
08. Inferno Christcrvsher