Nie umiem obiektywnie podchodzić do pewnych zespołów, a wśród tego zacnego grona znajduje się Obituary. Na szczęście w przypadku ich ostatniego dokonania nie ma potrzeby usprawiedliwiania ich na tak zwane „ładne oczy” i naciągania ocen. Przynajmniej nie w wielkim, bałwochwalczym stopniu.
Tytuł nowego albumu – „Xecutioner’s Return” co bardziej obeznanym w temacie słuchaczom może się nasunąć skojarzenia z nazwą, jakiej zespół używał, nim stał się powszechnie znanym i lubiany Nekrologiem. Ci z was, którzy wykazują jakieś zapędy w stronę spiskowej teorii dziejów, mogą nawet kombinować, że zespół chce nawiązać do swych korzeni. I rzeczywiście – w tym sensie, że najnowszy album jest zarazem najlepszym od ładnych kilkunastu lat. No bo już przy pierwszym kawałku, „Face Your God”, następuje takie tąpnięcie i szybka akcja, jakiej nie powstydziło by się CBA we wczesnych godzinach rannych. Strzał w mordę, powalenie na glebę i niespełna trzyminutowe tornado przetaczające się przez mieszkanie (i w obu przypadkach za całym zamieszkaniem stoją bracia, hehe). A na poważnie to na tej płycie znajduje się wszystko to, czego spodziewałem się po Obituary: szybkie młócące tempa w jednych kawałkach, przeplatające się z wolnymi i mielącymi w innych. A biedny słuchacz jest tu niczym kawałek mięsa – albo walą go wściekle tłuczkiem z zaciętością mojej sąsiadki zza ściany, pastwiącej się w niedzielny poranek nad kotletem, albo przepuszczają go powoli przez maszynkę do mielonych. Pewnym novum (przynajmniej jak na moje ucho) są solówki, jakby dłuższe, gęstsze, bardziej melodyjne. A może to przez produkcję, która tym razem uwypukliła popisy wioślarzy? Wszak chłopy zawsze lubili pośmigać sobie paluchami po gryfie. Tak czy siak, dobrze robi to muzyce Obituary, przyciągają uwagę i co tu kryć – zapobiegają jednostajności (przy czym przy dźwiękach twórców „Slowly We Rot” tego najmniej się trzeba obawiać). Brzmienie Nekrologu, dla jednych będące zmorą, dla innych ideałem, mnie osobiście wgniata w fotel, zwłaszcza w tych wolnych partiach „Xecutioner’s Return”, jak na przykład „In Your Head”. Można więc stwierdzić, że kapela z Brandon nagrała klasyczny album, w charakterystycznym dla siebie stylu.
Ktoś powie, że Obituary zjada własny ogon, że jest zachowawcze. Może i w pewnym sensie ma rację, ale ja nie wymagam od nich jakiś drastycznych zmian, czy nagłej chęci szukania nowych rozwiązań – to zespół przerobił na „World Demise” swego czasu i nie wyszło im to w opinii niektórych (nie mojej, żeby było jasne, mi ten krążek leży całkiem nieźle). Ja w każdym razie na „Xecutioner’s Return” dostałem wszystko, czego życzyłem sobie w ich przypadku. I jestem zadowolony.
Ocena: 8/10
Tracklist:
1. | Face Your God | ||
2. | Lasting Presence | ||
3. | Evil Ways | ||
4. | Drop Dead | ||
5. | Bloodshot | ||
6. | Seal Your Fate | ||
7. | Feel the Pain | ||
8. | Contrast the Dead | ||
9. | Second Chance | ||
10. | Lies | ||
11. | In Your Head |
