Skip to main content

NagualPrzyszło jakiś czas temu. Małe, niepozorne. Wizja lokalna okładki wzbudziła mnie jak najgorsze przeczucie. Znowu jakiś płaczliwy black metal. Odkładałem więc spotkanie z płytą „na jutro”. W końcu jednak trzeba się było z nią zmierzyć. I wiecie co? Nie jest tak źle.

 

Jeszcze to trochę nieopierzone, ale jak na debiut nie jest źle, żeby nie powiedzieć, że jest naprawdę dobry materiał. Pewnych rzeczy bym się pozbył (Wiedźmin – serio??), parę dodał, ale tak naprawdę, szczególnie muzycznie, te trzy utwory mogą i pewnie będą się podobać. Znośny black metal – utrzymany w większości w szybkich tempach – z pewną dawką melodii, ale nie słodkiej ( tak nieco z boku – wiesz do kogo będą, jeśli już tego nie robią, Cie porównywać?). Zdecydowanie najlepszy jest jest ostatni kawałek „Popiół marzeń”, zwłaszcza jego końcówka, która zapada w pamięć. Łazi za mną od paru dni. Podoba mi się to, że Nagual nie kombinuje na siłę w kwestii muzycznej. Wszystko jest tu poukładane. Może nie powala mnie to na kolana, ale w moim wieku może zrobić to już tylko osteoporoza. Natomiast to co Nagual robi wokalnie, to już inna bajka. Przede wszystkim czuję fascynację M. Nilssonem. Czy to dobra droga? Na pewno tak. „Ale”. To wokal tutaj ma przekazać emocje. Na niego wydaje się być położony największy nacisk. Nagual prezentuje nam tu szerokie spektrum swoich możliwości. Niektóre jednak z nich – i to jest właśnie ale –  wymagają jeszcze pewnej dawki ćwiczeń. Tyczy to szczególnie „czystych” fragmentów. Tyle w zasadzie.

A, właśnie – teksty są po polsku. Jeśli pisane z powodu osobistych przeżyć, to gratuluję z przekąsem, wiwisekcji emocjonalnej. Drogi ten debiut nie jest, więc te parę groszy, kochane metale możecie wyrzucić.

Ocena: 6.5/10

Tracklist:

01. Zgliszcza
02. W nieznane
03. Popiół marzeń

Ef
4473 tekstów

Cyniczny i złośliwy chuj. Od zawsze.

One Comment

Skomentuj